Hej! Zanim podam next part of rozdział chcę wyjaśnić, że na zdjęciu znajdują się piękne kamieniczki-"sukiennice" na starym rynku w Poznaniu. Zapraszam tam!
***
Obudziłam się z przeczuciem, że dzisiejszy dzień nie będzie zwyczajny. Już zaczęłam się nad tym zastanawiać, lecz z kuchni dobiegło do mnie znajome stukanie talerzy. Byłam straszliwie głodna. Wczoraj nie zdążyłam już spróbować ciasta babci, a od tamtego czasu minęło dwanaście godzin. Przywitałam się z babcią, po czym zasiadłam przy stole i wyjrzałam przez okno. Promienie letniego słońca ledwo prześwitywały przez gałęzie dzikiego wina, które obrosło cały dom. Lecz z tego co udało mi się zobaczyć, wywnioskowałam, że jestem w raju. Błogi spokój napełnił mnie zaraz po pierwszym ciepłym i wesołym spojrzeniu słońca. Wróciłam do rzeczywistości, kiedy poczułam zapach świeżych racuchów. Babcia usiadła ze mną przy stole i w ciszy zjadła racuszki. Potem chwyciła mnie za ręce i jednym spojrzeniem opowiedziała jak bardzo mnie kocha. Ja odpowiedziałam jej tym samym. W jednej chwili wyraz jej twarzy zmienił się drastycznie. Starała się mi coś powiedzieć.
- Babciu? Co chcesz mi powiedzieć?- próbowałam ją zachęcić.
- Wiem, że& że ty tego nie zrozumiesz&Przecież jesteś jeszcze takim małym dzieckiem! Miłko...- zawsze gdy babcia tak do mnie mówiła, miała mi do przekazania złą wiadomość.- Twoi rodzice... przykro mi... oni...Oni nie żyją- rozpłakała się.
- Babciu, co ty wygadujesz?! Tttto... Niemożliwe!- upadłam na ziemię i szlochałam. Pomimo tego, co mówiłam wierzyłam w to. Przed chwilą unosiłam się w urokach cudownych letnich dni, a teraz upadam coraz niżej w przepaść zwaną rozpaczą.
Każdego kolejnego dnia było coraz gorzej. Nie wychylałam się z domu. Byłam przepełniona przerażeniem i smutkiem, ale przede wszystkim tęsknotą. Tak, tęsknotą za tym co było zawsze na pierwszym miejscu w moim życiu- moją nieliczną rodziną. To wszystko teraz prysło jak bańka mydlana. Została mi tylko moja babcia. Nie miałam żadnej innej rodziny: żadnych kuzynów, czy cioć lub wujków. Ja zostałam sama. Teraz, gdy zamykam oczy, nie widzę już cudownych miejsc, tylko dolinę pełną cierni.