taaaak, czułam dzisiaj w powietrzu wiosnę. na sobie w sumie też. kiedy po mnie ściekała.
już nie mogę się doczekać słońca. nie mogę się doczekać leżenia w trawie, Sobótki, głupich rzeczy, morza, zdjęć, mnóstwa wolnego czasu, ...
jestem zdesperowana, strasznie. i oczywiście jak już się zebrałam w sobie, to... wyszła kupa, jak zwykle ^^
jutro poprawiam sprawdzian z chemii, oczywiście od 4 godzin zabieram się do otwarcia leżącej naprzeciwko mnie książki. póki co wychodzi na to, że wakacje upłyną mi pod znakiem chemii :<
aaaaaa, wakacje!
(jutro, no proszę..)