Zostało mi tak mało czasu, a mam tak dużo rzeczy do zrobienia... Jak zdążę wszystko zrobić do jutra to będzie cud.
(Pranie, fryzjer, pakowanie, malowanie paznokci, płakanie przed lustrem, że nie mam w co się ubrać.)
Zaczynam się bać. Tak strasznie, jak miewam przed jakimś wyjściem.
Już minął tydzień od momentu, kiedy był TEN piątek. Ten piątek, który miał być po prostu zwykłym piątkiem, a kilka minut sprawiło, że stał się bardzo niezwykłym piątkiem.
Niezwykły piątek brzmi dużo lepiej od zwykłego piątku.
(może ten jutrzejszy też będzie niezwykły.)
Ogólnie to z nikim nie idzie się dogadać, każdy dba o siebie, a jak coś się od niego potrzebuje, to ma nas w dupie. x]
Nom, czuję się jak na zdjęciu.