Najnowsze fredowe.
Słowa "zawiodłaś mnie" lub "za mało przeżyłaś" są absolutnie zbędne. Najbardziej raniące i bezpodstawne.
"Za mało przeżyłaś" lub inaczej "jesteś za mało doświadczona" - bezsens, tym bardziej, gdy powie to Twój rówieśnik. Tego zdania powinno się używać, jeśli już w ogóle i koniecznie, tylko w odniesieniu do osób najbliższych, z którymi przebywa się 24 godziny na dobę. Wtedy można stwierdzić jakich doświadczeń nabywa dana osoba. A w sumie to też nie można, ponieważ każdy człowiek ma inną wrażliwość, dla jednego będzie doświadczeniem zabicie muchy w wieku 3 lat, a dla innych otrzymanie stydpendium w czasie studiów. Doświadczenia dobre i złe, równoważne. Nawet jeśli jest się bez przerwy obecnym w życiu danej osoby, to nigdy się nie będzie obecnym w jej sercu i umyśle. A co gdy powie to ktoś, nazwijmy go, znajomym? Wsadźcie mu jego ważniejsze doświadczenia życiowe w dupę i nie starajcie się wytłumaczyć "dlaczego". A jeśli powie to rodzic? W końcu to jest bardzo sławne zdanie przekazywane pociechom. Wysłuchać, w końcu to rodzice. I robić swoje, pamiętając by w przyszłości nie używać tego zdania w stosunku do swoich dzieci. Można przekazać jego sens w mniej dołujący i przede wszystkim nie raniący psychiki sposób.
"Zawiodłaś mnie". Najbardziej znienawidzone przeze mnie słowa. Najbardziej raniące, najgłupsze i najbardziej bezpodstawne. No, chyba że życzycie komuś śmierci. Często używane przez nauczycieli, którzy znają swoich wychowanków i wiedzą, że nie załamią się po tym zdaniu, ba! To zmotywuje ich do działania. Wezmą się za siebie i spełnią ich oczekiwania, nie wystąpi u nich bunt, a pokora. Bzdura. Najbardziej demotywujące do działania zdanie. Wtedy właśnie w człowieku odzywa się a) cudowna przekora, chęć pokazania jak bardzo można kogoś zawieść.
b) załamanie, chęć ucieczki, a w konsekwencji - czemu nie - anoreksja albo samobójstwo. W nie hiperbolicznym przypadku po prostu depresja.
Oczywiście istnieją przypadki nie przejmujące się tymi słowami. Ja jednak opisuję swoje zdanie, oparte na kilku przykładach. I nie, nie wzorowałam się na emo, którzy zbytnio przejmują się wszystkim, ani na romantykach wiecznie bujających w obłokach i narzekających jak to im źle. Napisałam o osobach znerwicowanych, osobach pędzących za cywilizacją, która w pewnym momencie z życia człowieka zrobiła wyścig o... o co właściwie? O pieniądze, karierę i... i tyle. Pieprzoną i egocentryczną stronę hedonizmu.
Ot, taki wywód na dziś.