I rozsypał się zamek z piasku. Pogasły fałszywe ogniki, które brałam za nowy dzień. Dobry wieczór, osobo o zimnych rękach. Przychodzisz znów. Razem będziemy biec w dół.
Nic do stracenia. Nic do odzyskania. Po prostu kolejna przegrana.
Tym razem, z pełną świadomością stwierdzam, że chcę swojej krzywdy, chcę cierpienia, samotności, chcę krzyczeć i płakać. Niech mam to na co zasługuję.
Jestem przecież chora.
1245 kcal
gimnastyka
plany już rozpisane