zdj. 40 rocznica ślubu dziadków.
Po tym weekendzie zaczynam od nowa! STANOWCZO!
ale nie jestem ani zła na siebie, ani zawiedziona, bo w sumie wiedziałam, że tak będzie.
Na początku walczyłam zeby schudnąć do sukienki. w sumie się udało, bo leżała dużo lepiej.
Teraz mam więcej czasu, bo aż do stycznia , do studniówki.
Bilansu nie ma co pisać. Bo ten weekend to była całkowita bomba kaloryczna.
Wczoraj to już w ogólem tort, wódka, szampan, cytrynówka + oczywiscie jakieś kotlety i inne bajery!
ALE TO NIC! I tak będę szczupła;)
Piątek był słaby, taki nijaki. Sobota rano - kłótnia z Maciejem. Zjebał mi pół dnia. Gdyby nie to, że było zapłacone od osoby, zabroniłabym mu się u mnie pokazać.
Ale póżniej, już na imprezie jakoś nam przeszło. Zaimponował mi, przeteńczyliśmy całą noc. świetnie bawił się z moją rodziną, z moją mamusią. Mówił że tak mogłoby wyglądać nasze wesele, ze chciałby żebym była jego pierwszą i ostatnią. AAA i że weźmie mnie w podróż do Włoch. Marzenia go poniosły, ale nawet nie wiecie jakie to było słodkie. Czułam się jak księżniczka!
A jak Wam idzie? Przperaszam, że tak długo mnie nie było.
BUZIAKI!