Żadnymi słowami nie opiszę, jaka byłam dzisiaj zadowolona po zrobieniu ponad 70 minut ćwiczeń. Nie pamiętam kiedy ostatnio to robiłam, a przecież kiedyś potrafiłam ćwiczyć codziennie. Jednak najważniejsze jest to, żeby nie kłaść na siebie presji: "Muszę ćwiczyć, żeby schudnąć". Ja nawet nie będę się ważyć. Po prostu widzę, że mogłabym nieco spalić tłuszczu z ud, poprawić ogólny wygląd i co najlepsze z tego, samopoczucie. Te całe endorfiny to rzeczywiście prawda. I nawet ładnie dzisiaj zjadłam, bo zdrowo i bez przejadania się. Była kasza jęczmienna z bananem, miodem i jogurtem. Jarzynowa, sok marchewkowy, serek wiejski z mango... Wszystko zdrowo, oprócz loda na drugie śniadanie. No ale jednego mogę, poza tym to był toblerone. I tak dzisiaj zjadłam mniej kcal niż zawsze, samo wyszło.
Ostatnio bardzo czesto robię maseczkę-peeling z płatków owsianych, który poleciła mi moja mama. Fajnie nawilża cerę i działa przeciwtrądzikowo, więc idealnie dla mnie.
Dzisiaj miałam typowy dzień dla siebie. Wiecie, rano telewizor, pyszne śniadanie, ćwiczenia, sprzątanie pokoju, robienie różnych maseczek, regulowanie brwi, oglądanie serialu... I żadnych myśli o wymiotowaniu, czy innym syfie. To chyba przez te ćwiczenia. Rozładowały mnie. Tak więc bardzo na plus.