Pewnej nocy obudziło mnie bicie mojego serca. Miałam to uczucie w dniu kiedy cię poznałam. Wstałam, usiadłam na brzegu łóżka, wyjęłam mój pamiętnik i zaczęłam go czytać od kartki do kartki. Jeszcze tak niedawno byłeś mój, miałam cię w zasięgu wzroku, byłeś całym moim życiem, sercem .. Dziś zostały nam tylko te wspomnienia i kilka stron zapisanych w moim pamiętniku. A przecież to miało być niekończącą się bajką, wielką miłością. A teraz skoro nie ma już nas, nie ma już cię, to co ze mną? Gubię się w moich snach szukając sensu mojego życia. I choć mijam cię na ulicy, ty idziesz własną drogą, a dwie zupełnie inne drogi nigdy się nie połączą.
Znaczysz dla mnie więcej niż moje ulubione żelki, więcej niż bezchmurne niebo , więcej niż cały ten świat, więcej niż ja sama.
Wiesz co, nie wierzę w coś takiego jak druga szansa, przecież już nigdy się nie urodzę po raz drugi, nigdy nie przeżyję tej samej chwili po raz drugi, nigdy nie wejdę do tej samej wody w rzece, nigdy od draski nie odpalę dwa razy tej samej zapałki, nigdy nic się nie powtarza, więc nie pierdol mi, że każdy ma drugą szansę, bo to kpina.
Gdy zostajemy porzuceni, najgorsza w tym wszystkim jest myśl, że wszystko to, co kochaliśmy w ukochanej osobie zostało nam odebrane i wcześniej czy później trafi w inne ręce. Że ukochany szept, dotyk, spojrzenie, które jak dotąd było zarezerwowane jedynie dla nas, zostanie podarowane komuś innemu. Że to bez kogoś innego ukochana przez nas osoba nie będzie umiała żyć. Że pieszczotliwe nazwy, jakimi nas obdarzała, już wkrótce będzie szeptać nie do nas. A my zostaniemy brutalnie zepchani na bok. Bo przecież jesteśmy tylko zamkniętym rozdziałem.
Potknął się o jej serce i nawet nie obejrzał za siebie jak bardzo ją bolało. Pieprzony egoista sprawdził tylko czy buty ma czyste.
Jest dupkiem, ale mam słabość do niego. Cholerna słabość, która zabija.
Nie wiem jak to ująć w słowa, byś to zrozumiał . Po twojemu to bedzie brzmiało tak: "nie mam takich luźnych spodni, żeby Ci pokazać jak mi wisisz.". Teraz już rozumiesz ile dla mnie znaczysz?
Obiecuje światu, że pewnego dnia stanę na najwyższej górce kolo mojego domu i ze łzami w oczach, letnią nocą , krzyknę ile tchu "kocham życie!". Przysięgam, zrobię to ale jeszcze nie teraz.
Nie pierdol że tęsknisz, kochanie wystukując pośpiesznie sms'a przed spotkaniem z nową laską.
Zamienimy się uczuciami ? Tylko na chwilę. Chcę poczuć tą satysfakcję gdy będziesz mi pokazywał jak bardzo mnie kochasz, a ja z dumą powiem żebyś spadał.
Nienawidzę Cię. Nienawidzę Cię za to, że Cię poznałam, że Cię pamiętam, że wiem jaki jesteś i w jaki sposób się pojawiłeś. Za to, że Ciebie już nie ma i za to że się tak cholernie zmieniłeś.
NarysowałamCi mapę do serca, ale całkowicie zapomniałam, że byłeś zagrożony z geografii.
Czas zapomnieć, że był. Zniszczyć w sobie wspomnienia, które wciąż jeszcze ranią. Wyrzucić z serca wszystkie słowa, wszystkie gesty, najsłodsze pocałunki i najpiękniejsze spojrzenia. Pozbyć się widocznych śladów jego obecności. Czas żyć życiem. Nie nim.
Widocznie nie masz jaj i nigdy w nie nie dostałeś, skoro nie wiesz czym jest cios poniżej pasa.
Kiedyś, kiedy byliśmy razem, na samo wspomnienie wspólnie spędzonych chwil na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Teraz, gdy przypominam sobie to wszystko w moich oczach pojawiają się łzy, bo wiem, że to wszystko już za nami i nie wróci.