Złodziejka samochodów i namawiaczka do kradzieży, nie bez powodu to zdjęcie. Fałsz się szerzy i szczerzy. Dobra, to czekam. Ile mi to zajmie? Minutę do półtorej, zanim jutro wszystko wyrzucę, wręcz wyrzygam. Ale przecież nie mogę zerwać umowy z rzeczywistością. Nie mogę wyzbywać się atrakcji płynących z ludzi. Otoczenie jest tak drażniące. Na szczęście - nieszczęście - mam dobrą pamięć. Wszystko sobie odtwarzam. Dokładnie, w zwolnionym tempie, klatka po klatce. Resztę sobie dopowiem, pewnie. I tak jakoś leci. Od czasu do czasu los sobie ze mną pogrywa, zaczynam się do czegoś zbliżać. Mała, wydzielona dla mnie przestrzeń czeka hen daleko. Chciałabym coś wreszcie uchwycić, mieć swój kawałek rzeczywistości, przestać krztusić się strzępami kłamstw innych, wciągnąć je głęboko do płuc z nadzieją w oczach by poczuć ulgę na ułamek sekundy, bo zaraz potem okaże się, że nie są dostatecznym źródłem utrzymania mojej psychiki. Chcę się stąd wreszcie wyrwać, rozerwać Ciebie. Chcę zawrócić wszystko w przeciwną stronę i wiedzieć, że mogę. Że mam na coś wpływ. Że ISTNIEJE.