zawaliłam....

w sobotę się ważyłam, było świetnie, 36,2kg a dziś...

bilans?

chyba z 5 was z żółtym serem, dwie bułki z almette, niezliczona ilość ciastek i ferrero roche

ile to może być? z 2000 kcal?

nie da się zwymiotować... nic się nie da

moja babcia ma racje... "jestem do niczego"

przyczyna katastrofy... przedwczoraj dowiedziałam się że chłopak o którym myślałam codziennie od trzech lat i który raz na zawsze mnie złamał ma na poważnie dziewczynę- nie mam pojęcia dlaczego tak mnie to dotknęło? wmawiam sobie że nic mnie to nie obchodzi, ale ciągle o tym myślę. To zabawne, bo przecież nie łudziłam się że kiedykolwiek z nim będę.  A dziś śniło mi się że z nim zasypiałam- jak od 3 lat w mojej wyobraźni. I nigdy nie chciało mi się to przyśnić. Aż do dzisiaj.

Zasypiać z nim będzie teraz ktoś inny, ale realnie. Chciałabym na chwile stać się nią, to musi być pewnie cudowne.

to nie w moim stylu wybuchać płaczem w autobusie pełnym ludzi albo płakać gdy nieodczekiwanie usłysze w stradivariusie piosenke ukochanego 30 seconds to mars

***

3 xenny extra, może dojdą kolejne, żeby chociaż w 50% pozbyć się tego co dziś w siebie wsadziłam

święta... powinnam sie nimi cieszyc....