nie dobrze jest czytać napowrót czasem nadgryzione litery.
załamują obraz. krzywią i migocą przed oczami nadszarpując wole.
zbyt ciepłe, zbyt bliskie i wyczekane pieką tą pożółkłą formą.
nie. nie tak.
nic nikogo nie gryzie, nic nikogo nie zjada.
to coś bliskiego tej niezbyt długiej historii o gołębicy.
to nie one.
masz dwie ręce.
nieważne, że lewe.
masz dwie ręce.
te same obie, który ponaginały kartki, a potem wyciągnęły się w pustą przestrzeń.
ludzie jednak czasami słyszą.
czasami słuchają.
czasami posłuchają.
to się zdaża. 'nawet najlepszym'.
wszystko ma miejsce i czas.
kwestia odpowiedności może być sporna.
jak i cała reszta świata co ku nieświadomości tej szarej masy zadnego nie ma wpływu na tej sposobności zanikanie.
"wszystko jest w tekscie"
jest.
i wychyla się zawsze o kilka mrugnięc za późno.
przeklęta kluczowość pisanych drobnym drukiem słów.
cholerne nie dość szeroko otwarte oczy.
pieprzone nie wystarczająco pewne wiecznie na wpół wyciągnięte ręce.
łapcie to cholerne powietrze.
łacie i dajcie się nim dławić i napełniać do przesady.
można było. i można było żeby nas też.
trzeba było tylko na chwile pozwolić dać zasłonić obrazoburcze oczy.
można
trzeba
było
.
do pozygania.
można więc przyłożyć głowę do kilku pisanych kartek.
uściskać słowa, ukraść cudze oddechy, zamknąć oczy i zatpiać się jak w najmilszej świata poduszce.