Elegia o ... [chłopcu polskim]
Oddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
wyszywali wisielcami drzew płynące morze.
Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć,
gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.
I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś jak się jeży w dźwięku minut - zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
20.03.1944
To była kula.
Dosięgnęła Go przez okno.
Umarł w czwartym dniu powstania, zgasło młode życie, które mogło jeszcze wiele więcej stworzyć dla nas wszystkich. Ileż takich istnień zabrało to powstanie, tamta wojna i wszystkie inne zbrojne starcia ludzi, którzy mają chore ambicje, chore umysły, siedzą w swoich siedzibach i knują, a ludzie za nich giną. Używając słów innego wielkiego człowieka - dziwny jest ten świat.