Zdjęcie sprzed kilku lat, przedstawia korytarz w moim liceum, rok temu definitywnie zamkniętym, po ponad 60 latach działania. Widoczek pasuje mi do tekstu, jaki dziś pojawił się w mojej głowie, tyczy się on destrukcji psychiki, a że udało mi się go utrwalić, to proszę, coś do poczytania o dyskusjach ludzi na różnych poziomach emocjonalnych. Rzadko to robię, ale wdałam się w pracy w dyskusję światopoglądową. Wyraziłam swoje zdanie na temat przykładu znalezionego w internecie, który mówił, że powiedzenie dziecku: "nie zjesz obiadu nie dostaniesz deseru" jest niezwykle destrukcyjnym i powodującym głęboki uraz w psychice szantażem. Śmiałam się nie zgodzić z tą tezą. Koleżanka, która ma dwoje dzieci, więc wie wszystko na temat wychowywania najlepiej na świecie (szczęściary te jej córki swoją drogą), wyjaśniła mi, że taki "szantaż" przy jedzeniu powoduje, już w dorosłym człowieku, coś takiego, że nie potrafi on sam o sobie decydować, popada we frustrację i ma ogromne problemy z zachowaniem zdrowia psychicznego. Bo deseru nie dostał, po tym jak nie chciał zjeść obiadu. Cóż. Podsumowałam dyskusję tym, że ja, jako dziecko, zjadałam wszystko, jako dorosła osoba jakoś potrafię podejmować decyzje, nie roztrząsając czy słuszne, a mimo to w psychiatryku wylądowałam.... także u mnie w domu nie ma deseru, jeśli obiad nie jest zjedzony.