dzisiaj rano stanęłam sobie na łóżku i zakręciłam w lewo. potem w prawo. a potem zdjęłam z haczyka i poobracałam sobie w dłoniach. zorientowałam się wtedy, że mam na rękach wielkie 'fuck you', a przedramiona mam w jakiś niebieskich poodbijanych w trakcie snu 'tatuażach'.
przesiedzieliśmy pół nocy w kuchni paląc fajki i pijąc wódkę z kompotem. robiłam jako terapeutka rozwiązując problemy wszystkich po kolei. kapitulowałam na siedem minut, aby zmartwychwstać i założyć studio tatuażu ze znieczulaczem w postaci deluxe. wypiliśmy całą. nawet nie wiem kiedy.
mówimy ' zapal światło, chcemy zobaczyć jak wyszło ', a on otwiera nam lodówkę.
jak zwykle mam masę nie moich rzeczy w torbie. i widziałam największy globus świata. ciekawe jak duży musi być nos, żeby go pomieścił ?
- ł., zajmij się ż., bo kapitulowała i leży. gdzieś tam.
- eee, spoko! córka to sę da radę !
oj da.