Z jednej strony bardzo chciałabym dziś umrzeć, ale z drugiej.. chcę przeżyć i być kiedyś szczęśliwa.
Po wczorajszej mieszance wódki z lekami czułam się okropnie. Zwaliło mnie z nóg.
Myślałam, że umieram. Każdego dnia umieram coraz bardziej. Nie wiem czy coś mnie ocali.
Serce boli jak cholera. Zniszczone acodinem, który wyżarł mi wnętrzności. Odstawiłam to.
Wódke i fajki też odstawiam. Chcę spróbować żyć na nowo. Ale nie wiem czy mi się to uda.
Najwyżej zniknę jak sobie nie poradzę.
Czasami kładę się na podłodze i płaczę. Po ciuchutku żeby nikt nie usłyszał..
Chociaż mam taką straszną ochotę wykrzyczeć z siebie wszystko.
Chcę zabić demona, który siedzi we mnie. Poćwiartować go na kawałeczki.
Żeby już nigdy mnie nie dręczył. Żeby zostawił moją duszę w spokoju.
Chcę czuć się dobrze...ale jeszcze nie potrafię, muszę nad tym pracować.