Przerażają mnie myśli o tym co będzie jutro.
Nie wiem co z Michałem.
Nie wiem co Waldkiem.
Nie wiem co z Karolem.
To wszystko takie pogmatwane.
Czy świat, w którym żyłam przez ostatnie 2 lata był prawdziwy?
Czy był jednym wielkim kłamstwem?
Coraz częściej się nad tym zastanawiam.
Przeglądałam wczoraj swojego starego fbl, uśmiałam się z Jego komentarzy,
ale zarazem wróciły wszystkie wspomnienia.
Chciało mi się płakać. Ale nie płakałam. Jestem silna. Bardzo silna i sobie z tym wszystkim dam radę.
Kiedyś ten koszmar będzie jedynie wspomnieniem,
czymś niewielkim w stosunku do wszystkiego co przeżyję w życiu.
Podniosę się i będę szczęśliwa jak nikt nigdy jeszcze nie był.
Nie widziałam Go już więcej, może to i dobrze.
Czy on w ogóle istniał?
To pytanie też mnie niesamowicie nurtuje.
Tylko jak mam się dowiedzieć?
Tak wiele argumentów to potwierdza..
Czyli to oznacza, że kochałam kogoś kogo tak naprawdę nie było?
Czy to oznacza, że byłam w stanie oddać życie za nikogo?
To niemożliwe.
On był, żył, istniał.
Kiedyś...
"Naprawdę cieszę się, że widzę Ciebie znów, choć
było tyle ciężkich chwil, tyle niepotrzebnych słów.
Tyle emocji złych, naprawdę mocnych słów i
nieudanych prób, przegranych ciężkich prób."