tak wlasnie jak ten pieprzony obrazek wyglada moje wnetrze. w sumie moj swiat. jest niby wszytko poukladane, takie niby kolorowe. ale cos nie gra. mam zajebista prace, spelniam sie. w takim wieku mam takie cv ze wiele osob moze mi zazdroscic. robie nie tylko cos dla kasy ale dlatego ze moge wniesc duzo od siebie, spelnic sie w tym.
i generalnie niby wszystko fajnie.
ale lapia mnie wspomnienia. i to coraz bardziej mnie lapia. w czwartek 23sierpnia. dla mnie data magiczna.
chcialabym wykrzyczec ze zjebalam. ale to wiadomo. zjebalam strasznie wszystko. ale co to zmieni ze sie przyznam? nic.
pociesza mnie jedynie fakt ze wiem ze gdybym brnela dalej w tym co bylo, byloby z czasem coraz coraz gorzej. i nic by nie dalo rady przywrocic tego w taki stan jak w pierwszej polowie. nic.
niestety to co bylo, bylo to jedyne i najprawdziwsze. a teraz o tym ze wogole bylo mowia mi te cholerne wspomnienia ktore tak cholernie bola.