Taaa .. i po rajdzie , bylo super ! poznalam duzo nowych osob ... ale jakos nie potrafie sie tym wszyskim cieszyc ... cholera mialam tego juz nigdy nie robic , mialo byc dobrze , on mial przy mnie byc ... a jest dokladnie na odwrot ,robie to, nie jest dobrze, nie ma go przy mnie . To mnie wykancza psychicznie i fizycznie , a tak juz bylo dobrze i jeb ! albo z tego wyjde raz i porzadnie albo nie wiem co dalej ze mna bd ... tak sie nie da zyc , nie da . ale trzeba sie usmiechac i mowic , ze wszystko jest ok . jestem z tym sama , zupelnie sama , a on ... on nawet nie podejrzewa , co jest grane , nie mo go kolo mnie ...po prostu go nie ma , wszystko powoli niknie , a ja wraz z tym. chce mi sie plakac i krzyczec , ale nie placze i nie krzycze , usmiecham sie . czuje sie jak taka "uwieziona" brak mi wolnosci , a jednoczesnie czuje samotnosc . dlaczego ... dlaczego wlasnie ja ? bozeee ... jest tyle innych dziewczyn , dlaczego wlasnie ja musze przez to przechodzic , az tak mnie nie nawidzisz ?! czemu stworzyles mnie tak slabym psychicznie czlowiekiem ? zaczynam watpic we wszystko co mnie otacza , watpic w sens sowjego zycia ... czemu wgl istnieje cos takiego jak bulimia ? wiecie czemu ... bo ludzie to pododle swinie i nie zdaja sobie sprawy z tego jak ich glupie komentarze moga ranic . wpedziliscie mnie w to pieklo ... mam nadzieje , ze przynajmniej wy sie dobrze bawicie .
pesymizm ... ogrom pesymizmu przechodzi przez cala mnie , zal, smutek , zlosc .
przepraszam was za tak beznadziejna notke , ale musialam to gdzies z sb wyrzucic ...