W ciszy i spokoju zapałam kolejny dzień pełen zmartwień. Spalam go zupełnie wciągając w płuca zbawienny dym wzgardy do samej siebie.Fioletem paznokci wydrapuje brud z serca. Zawadza mi jak rodzynki w dobrym serniku . Wystarczy trochę podłubać, rozwalić ale końcówka i tak będzie świetna. Polifonia mojego okna na świat burzy ten aromat świeżo zmielonej kawy unoszący się w powietrzu, tak lekki a zarazem tak wyrazisty . Głupie słowa na głupiej komórce.. tak naprawdę to po co je czytać? po co je pisać? i tak nie równają się sile, którą mają wypowiedziane prosto w twarz. Usiadłam sobie bo dusza zmęczyła mi się staniem . Obserwuję , nie widząc. Nie mam zamiaru płakać. Zapas łez ma taki byczy napis " empty" na zbiorniku . Może faktycznie nie warto . Smutno szare wiersze w rzeczywistości nie są złe. bo życie jest jakie jest a opisywać je można na milion sposobów. Dróg jest wiele jak i możliwości jest wiele. Tam gdzie pozytyw jest negatywem a negatyw pozytywem.