Ta chwila kiedy przychodzi noc, głucha cisza, bezradność wobec trwogi, a złość i najróżniejsze myśli kumulują się w naszym umyśle rozsadzając czaszkę na miliony kawałków. To uczucie, że zaraz eksplodujemy jeśli nie poczynimy jakiś kroków, bo uczucia zalegające gdzieś w zakamarkach duszy próbują się uwolnić. Przychodzi chęć uchwycenia tragizmu między ostatnią sekundą życia, a spotkaniem ze śmiercią. Czujemy się jakbyśmy byli uwięzieni w czterech ścianach swojego umysłu ze wszystkimi swoimi lękami. Mimo, iż wiemy, że wyjście jest w nas obijamy się w bezradności. Zamykamy oczy w mroku, lecz budzi nas światło nocy, ta cisza nie pozwala nam zasnąć. Symptom bólu i cierpienia rozkoszuje się sinością naszych powiek, uderza z niezmierzoną siłą wdzierając się przez zmysł. Poczucie za powieką ich gryzącego płomienia oraz uśmiech na twarzach pesymistów stają się rutyną. Pora przyznać się do oszałamiającego kontrastu wygranej przeistaczającej się do stopnia porażki- wszyscy krążymy wokół istot nam bliskich, które jednak są nam najdalszymi.
'Otwarty świat, rany zamknięte. Świat zamknięty, rany otwarte.'
N!C
N!E
MUSZĘ.
http://www.youtube.com/watch?v=_4VCpTZye10