z moskwą się nie pożegnałam, bo olała nasz ostatni sentymentalny dejt... ale pożegnanie z marysią było strasznie smutne i wzruszające :( prawie mi pękło serce. oj bydełko, mam nadzieję, że jeszcze do nas wrócicie :). może wtedy będę już potentatem na rynku światowym i wasze oferty nie będą musiały być już fikcyjne :D.
a ja tak się miotam i ciekawam czy jutro uzyskam mój lokalik...
a jak nie, to i tak pójdę do babci na zupę i do michała, który tysiąc lat temu chciał jeszcze żebym pisała o nim miło i czytał moje notki. teraz już tego nie robi!
a tak z ogólnych niusów to:
- mój chłopiec jest JP!!!
- byłam już we wszystkich sklepach w okolicznych miastach i NIGDZIE nie znalazłam dla siebie spodni.
- barca wygrała
- nad adrianosem zawisł amor z tłustą gołą dupą i napiętym, gotowym do strzału łukiem, a on się wypiera.
- brzoznowski jest w murzasichlu czy gdzieś tam
- kuras pewnie teraz pielgrzymując całuje ziemię świętą (smoleńsk)
- moskwa nie daje znaku życia
- tofik to niewdzięcznica (to już druga notka w której udzielam jej publicznej reprymendy). pamiętam jak opowiedziała ongiś PRZYPOWIEŚĆ O CHOCHOLE, w której chodziło o to, że spotyka sie z nim żeby mieć GO Z GŁOWY. coś czuję, że NIE TYLKO JEGO TO SIĘ TYCZY!!
- ochójski zniknął, śliwa również. ale śliwie wybaczam, on teraz na pewno bierze udział w teleturniejach bo musi zarobić milion.
keep smiling, keep shining
knowing you can always count on me, for sure
that's what friends are for
for good times and bad times
i'll be on your side forever more
that's what friends are for