hej motyle moje drogie,
na wstępie- KARNY KUTAS DLA MNIE- nie wiem, gdzie posiałam kabel od aparatu, slot na karty pamieci już od stu lat uszkodzony, nie mam jak wstawić zdjęć swych odwłoków, no po prostu nie mam, spłonę w piekle... ale nie martwcie się, choćbym miała się skichać, wstawię je, czym prędzej :D
generalnie dziś jedna wielka huśtawka emocjonalna... chyba zbliża mi się okres, bo mam brzuch jakby mi ktoś piłkę wsadził :o, ciągła huśtawka nastrojów no i ten jebany apetyt na rzeczy, na które w sumie nie mam ochoty. oł geeezu.
i w sumie jebię na skinny girl diet, jakoś mi się lipnie kombinuje z tymi kaloriami, żeby się zmieścić i ani trochę nie przekroczyć, wolę moją zrytą dietę 500 kcal, tak, wiem, niektórzy mogą powiedzieć, że to w sumie jedno i to samo... tak, tak, tak, ale dla mojego zrytego mozgowia jest róznica :D dzisiejszy bilans w sumie mnie zadowala, nie zadowala mnie kurwa to, że nie mam chłopaka... muszę zacząć chyba bujać się przy skate parku, dobre dupy tam latają, co prawda ze swą piękną buźką nie mam co startować, ale walić, jako prawdziwa humanistka lubię sobie popaczeć na piękne męskie lica :D a właśnie, z polaka mam jakiś zjebany arkusz zadany... walić. :p
mam nadzieję, ze nie przeszkadzają wam moje przekleństwa? nałogowo rzucam mięchem, niestety...
a i wiecie co laski? jesteście świetne, chętnie was bliżej poznam, jeśli któraś miałaby ochotę- zapraszam na pw :)
le bilanso:
śniadanie: zdrowy błonnik i troszku mleka- razem 160 kcal.
II śniadanie: jogobella light do chlania- 110 kcal
obiad: serek wiejski, light ofc :D- 124 kcal
kawusie- jak tak wszystkie zliczyć (z kapką mleka)- 80 kcal :D
~474/500 kcal :D
ale spierdzielając do domu spaliłam z 150 (mam 5 kilometrów -.-)
+II jabłka- ale wale to, nie licze :D
CHUDEGO!!!! :*