Słońcu mówimy oficjalnie dowidzenia. Do zobaczenia za pół roku. Witaj jesienny chłodzie, wietrze i liściu w twarz. Pałam głęboką nienawiścią do naszego klimatu.
Nienawidzę pierwszych symptomów jesiennej depresji. Muszę się czymś zająć, aby nie rzucić się z wysokości.
W ogóle większości rzeczy i ludzi w tej chwili nienawidzę.
Niedziela. Przede mną dzień sprzątania i gotowania. Nie wiem kto ze mnie zrobił głównego dowodzącego zmywaniem garów i czyszczenia brudu. Zostałam niewolnikiem własnych obowiązków, bo tylko mnie ten brud przeszkadza. Teraz może uwolnić mnie moja współlokatorka, która jutro wróci. Kto uwolni mnie kiedy dosięgnie mnie zaszczyt posiadania własnego domu?
Ostatni tydzień pracy i w końcu studia. Ale przedtem jeszcze pojadę do domu o tym wszystkim pomyśleć. Zastanowić się, czy rytm, w który wpadłam dobrze mnie poprowadzi. Czy to jest moje powołanie.
Różne mi rzeczy chodzą po głowie, lepiej, żebym zaczęła sprzątać.