Moja lewa kostka! W dniu skręcenia, na pogotowiu. Tym razem dobrze się z Zieloną bawiłyśmy. Płakałyśmy ze śmiechu w sumie.
Tacy krusi jesteśmy. Malutcy. Tacy...zniszczalni. Zupełnie bez kontroli, wbrew pozorom, nad własnym życiem. Niczym marionetki w rękach Boga.
I boję się wrócić do treningów.
No smoking.