Wielbłąd, Turcja.
Tak, tak. Ja chcę już piątek. Piątek wieczorem. Albo poniedziałek. Nie ważne. Byle tylko nie musieć wstawać o 6 rano, wychodzić o 6.50 na autobus, wracać do domu i szwędać się po tym cholernym mieście. Koniec rutyny, koniec szkoły.
Nareszcie.
Właściwie, to już są wakacje