"Boże,
dzień dobry. (...) Niedawno przeczytałam gdzieś,że 'nawet niewierzący powinni się modlić'. Może gdyby nie to zdanie to bym tego teraz nie pisała? Nie wiem,czy jestem wierząca. Po prostu nie wiem. Aż nasuwa się,że jestem 'wierząca,ale niepraktykująca' ale wszędzie tyle mówi się o tym,że tacy ludzie to po prostu niewierzący. Z drugiej strony dlaczego miałabym być niewierząca,skoro wierzę w to, że istniejesz? Chodzę co niedzielę do kościoła. Wydaje mi się to bezsensowne. Idę do kościoła dlatego,że inaczej mnie nie dopuszczą do bierzmowania,a nie dlatego,że czuję taką potrzebę. Wiem,że gdyby nie te głupie karteczki to w kościele by mnie nie było. Bo te całe msze,spowiedź i komunia to dla mnie głupota. Może sama jestem tylko głupią realistką,ale dla mnie opłatek to jest opłatek,a nie ciało Chrystusa. Może rzeczywiście jestem niewierząca? Czytając książki o satanizmie czuję wstręt do chrześcijaństwa. Mimo że były odpychające od satanizmu,zachęcające do chrześcijaństwa,odniosły inny skutek. Znowu sprowadza się to do tego,że może jestem tylko głupią realistką.. ale dlaczego np. wróżki są złe, a proroctwo już dobre? Dlaczego jeden rozdział jest o tym, że nie można wierzyć w duchy, a w drugim mówi się, że gdy zrobi się coś niezgodnego z chrześcijaństwem to zostaniemy opętani przez,o zgrozo,duchy? Skoro nie wierzymy w nie, to czemu mamy bać się owego opętania? Przecież one nie istnieją. Dlaczego jing&jang jest złe? Przecież symbolizuje równowagę dobra i zła. Jako argument było,że 'Bóg ma większą moc od Szatana i stawianie równowagi jest złe'. Dla mnie dobro i zło jest zrównoważone. Osoba,która napisała tą książkę wydaje mi się osobą zapatrzoną ślepo w chrześcijaństwo. Powtarzającą,że 'Bóg istnieje, Bóg jest dobry, Bóg istnieje..'. Możliwe,że ma rację. Ale osoba stojąca na krawędzi chrześcijaństwa i satanizmu potrzebuje czegoś więcej niż ślepe zapewnienie,że 'Bóg jej pomoże'. A w chrześcijaństwie tego nie ma. Jest w nim tylko nietolerancja do innych religii i ciągłe zapewnienia,że 'Bóg jest dobry'.
Nie potrafię się w tym odnaleźć. Wyrosłam już jakiś czas temu z tego,aby wierzyć w aniołki na chmurkach. Jeśli istniejesz to przepraszam,że w Ciebie wątpię,ale tak – wątpię. Bo ślepa wiara jest dla mnie głupotą. Może po prostu zbyt twardo stąpam po ziemi, aby wierzyć w to, że polanie dziecka wodą po głowie obmywa go z grzechu. Może po prostu jestem niewierząca.
Na początku chcę Ci podziękować. Za wszystkie osoby(...)talenty(...)za momenty szczęścia w moim życiu. (...)Gdyby w tym momencie ktoś mnie rozkroił to zapewne wylałaby się radość, a nie krew. Dziękuję za wszystkie takie momenty, w których odczuwałam szczęście
(...)Skoro obarczyłeś mnie tak wielką ilością nietolerancyjnych i nieszanujących mnie ludzi to mogłeś chociaż dorzucić silną psychikę i wysoką samoocenę.
(...)Kiedyś przeczytałam gdzieś (chyba za dużo czytam), że 'nie ma grzechu i nie ma cnoty! Wszystko,co ludzie robią jest ludzkie. Jest albo ładne,albo brzydkie,ale tylko tyle można na ten temat powiedzieć.' Właśnie tak na to patrzę. I wiem,że nie jestem złym człowiekiem. NIE JESTEM. Mimo że coraz więcej ludzi tak uważa. Czasem po prostu rządzi mną zazdrość,albo egoizm – ale na to nie ma lekarstwa. Mimo to wiem,że mało kogo dałabym skrzywdzić,a co dopiero skrzywdziłabym.
(...)Straciłam ochotę do spowiadania się jakiemuś facetowi. Jakkolwiek na to nie patrzeć on jest człowiekiem, tak samo jak ja. Nie wierzę w 'widzialny znak,niewidzialnej łaski'. Jest po prostu człowiekiem. Dlaczego mam mówić mu swoje grzechy,a kiedy on stwierdza, że mi je odpuszcza – uważać,że są mi odpuszczone? Spowiedź to głupota.
Chciałabym prosić o dwie rzeczy.
(...)Po 2. chcę być czyimś szczęściem. Przepraszam,ale czyjeś szczęście to najwspanialsza rzecz,jaką można być. Potrzebuję posiadania kogoś w sobie,podczas gdy ta osoba będzie posiadała w sobie mnie. To się chyba nazywa głód emocjonalnego związku? (za dużo filmów!) Są ludzie,których potrzebuję ja. I to potrzebuję bez przerwy. Ale kiedy to jest okropne uczucie potrzebować kogoś. Ja chcę aby ktoś potrzebował mnie. Nie oszukujmy się,chciałabym mieć chłopaka. Ale ja chcę mieć chłopaka zakompleksionego. Takiego, którego będę bardzo kochać. Jednocześnie takiego, który nie da sobie beze mnie rady. Dla którego będę musiała rzucić połowę życia. Który będzie mi ufał i będzie na mnie liczył. Na którym i ja się nie zawiodę. Który będzie mnie kochał. I którego będę całym szczęściem.
Wiem,dzieci w Afryce głodują,a moje życzenia,mimo że nie są materialne,są egoistyczne.(...) Może nie interesuje cie list od głupiej nastolatki. Mimo wszystko wierzę,że jestem wyjątkowa. Że umieszczono właśnie mnie,właśnie w tym ciele,w tym miejscu na świecie–nie bez powodu. Dziękuję Ci,że jestem taka,jaka jestem. I wierzę,że mnie wysłuchasz. Bo tak naprawdę cokolwiek nie powiedzieliby o tym inni, wiem, że jestem wierząca,ale niepraktykująca.
Bez poważania,Justyna.
Grudzień '08"