[i]' Wcisnęła na uszy słuchawki i ruszyła do regału drugiego, żeby jej nikt nie poganiał. Z jednej strony byłoby wspaniale, gdyby ją wylali, z drugiej jednak - musiała zarobić trochę kasy, żeby kupić jakiś samochód. Z doświadczenia wiedziała, że dziewczyna z kolczykiem w nosie nie może liczyć na wiele ofert pracy, jeśli w dodatku nie umie pisać na maszynie.
Wróciła do magazynu. Kobieta o niezwykle długich paznokciach wskazała jej ogromne tekturowe pudło.
- Ustaw to w dezodorantach i antyperspirantach - poinstruowała znudzonym tonem.
Tibby nie mogła oderwać wzroku od jej paznokci. Były w kształcie kos. Mogłyby konkurować z paznokciami pewnego Hindusa z Księgi Rekordów Guinnessa. Dokładnie tak wyobrażała sobie paznokcie zwłok po ładnych kilku latach w ziemi. Zastanawiała się jak kobieta z takimi paznokciami może podnieść pudło. Jak korzysta z telefonu? Albo jak naciska klawisze na kasie? Jak myje sobie włosy? Czy można stracić pracę z powodu za długich paznokci? Tibby zerknęła na własne poobgryzane paznokcie.
( ... )
- Jestem Tibby.
- Jesteś dziewczyną od Wallmana.
- Tak. - Tibby podeszła i podała jej portfel.
- Zakosiłaś mi portfel? - agresywnie zapytała Bailey, zwężając oczy.
Tibby spojrzała na nią gniewnie. Co za wstrętny dzieciak.
( ... )
Tibby zamrugała oczami.
- Ile ty masz lat? Dziesięć? Kto cię nauczył zajadliwości?
- Dwanaście.
Zrobiliło jej się głupio. Sama nie cierpiała ludzi, którzy brali ją za młodszą tylko dlatego, że była niewysoka, chuda i płaska jak decha.
( ... )
- Jesteś dla mnie miła tylko dlatego, że jestem chora?
Tibby zastanawiała się przez moment. Mogła skłamać. Albo nie. Wzruszyła ramionami.
- Tak. Chyba tak.
- W porządku. - skinęła głową Bailey. '[/i]
[b]Nie, to nie ja napisałam, ja piszę dużo lepiej :D i ah, jaka skromna jestem przy tym. To jest fragment z jakiejśtam książki, która jest po prostu przeciętna, a czytałam ją kiedyś dla zabicia czasu. Napisałam to, bo ubóstwiam tą dziewczynę i jak załadowałam zdjęcie to jakoś o niej sobie pomyślałam, więc napisałam taki wpis, logika ;)[/b]