Użytkownik usunięty
Poruszyła mnie Twoja notka dzisiejsza. Bo u mnie jest dokładnie tak samo. Co do 'stycznia' się zgadzam w pełni i jestem w tej samej sytuacji.
W nic już nie wierzę, może nie chcę, może powinnam zacząć.
Usilnie szukam wzrokiem, myślami kogoś komu zależy na tym, że wstanę rano, zjem śniadanie, dostanę pięć z chemii. Cokolwiek.
Tymczasem ja zawsze muszę grać rolę epizodyczną marnego substytutu innych ludzi i jeszcze się pięknie uśmiechać do każdego 'jest dobrze przecież' - ' no tośmy sobie pogadali'
Dajemy kur* radę, nie ma inaczej.
I tej piosenki też dzisiaj słuchałam. Mam w ogóle ochotę wyjść gdzieś na długo.
A i jeszcze jedno: uwielbiam jak piszesz. No.