Oddalam się.
Boję się tego.
Nienawidzę braku czasu.
I siebie za to, co się dzieje.
Że sama sobie na to pozwalam.
I przepraszam, jeżeli ktokolwiek cierpi przeze mnie.
Ale..nie robię tego celowo.
Próbuję wyjść na prostą.
Jak mi się z tym uda,
to zacznę wszystko naprawiać.
Dajcie mi troszkę czasu.
Tak do poniedziałku.
Od wtorku. Jeżeli wszystko będzie dobrze, jeżeli pójdzie wszystko zgodnie z moim planem.
Wszystko wróci do normy.
Tymczasem
Próbuję ustawić swój świat w odpowiedniej pozycji.
Bo chwilowo stoi na głowie.
Śpię po 4 godziny.
Jeżdżę pociągami.
Zasypiam na stojąco.
Mam minimalny kontakt ze światem zewnętrznym.
Tym "Nie-uczelnianym" i "Nie-rodzinnym"