NIGDY NIE MÓW NIGDY (cz.5)
Wsiadając na motor przytuliła się do niego przytrzymując się. Jego ciało było tak cudowne, że Paula nie chciała go nigdy puścić.
-Dobra mała. Już usiadłaś wygodnie?
-No możesz już jechać.
Ku jej zdziwieniu jechali w kompletnie inną stronę. Dziewczyna postanowiła przemilczeć to przynajmniej teraz, bo i tak by jej nie usłyszał. Po jakimś czasie dojechali nad jezioro. Nie znała wgl tego miejsca i nie wiedziała po co ją tu przywiózł.
-Mogę wiedzieć dlaczego nie odwiozłeś mnie pod dom? zapytała trochę podirytowana
-I tak masz jeszcze 3 godziny czasu, a jakbyś nie zauważyła jesteś pijana, więc lepiej żeby Ci przeszło, na tyle ile to jest możliwe.
Złapał ją za rękę i zaprowadził na pobliską ławkę.
-Dziwne, że nie obrzucasz mnie wyzwiskami za to, że nie zawiozłem Cię na wyznaczone miejsce.
-Przypuśćmy, że przywiozłeś mnie tu dla mojego dobra, tak więc nie będę Ci robić wyrzutów.
Widać było, że jest bardzo zmęczona tym dniem, dlatego oparła głowę o jego ramię i zamknęła oczy. Rick przytulił ją do siebie bardzo mocno...
-Jakbyś wiedziała jak bardzo się w Tobie zakochałem mimo tych kilku dni to na pewno byś mi nie uwierzyła. Jestem pewny, że kiedyś spowoduje, że i Ty coś do mnie poczujesz...
Po tych słowach pocałował ją w czoło i delikatnie wstał, aby się nie obudziła. Wziął koc ze schowka w motorze i przykrył ją nim, a sam położył się na trawie spoglądając na nią dopóki sam nie zaśnie.