to zabawne, ale nie wiem jak zacząć. nie umiem tak po prostu zjeść ,,normalnie''. co jedzą normalni ludzie? ile? kiedy?
jak o tym myślę to mam ochotę płakać. więc zostaję przy moim starym, bezpiecznym trybie.
moja mama upiekła piernik. nie mogę doczekać się świąt. mój ulubiony. a co nie jest moim jedzeniowym faworytem?
kupiła też ciasto jogurtowe. kiedyś zjadłam kilkanaście kawałków za jednym posiedzeniem. bardzo dobre.
nic na mnie już nie leży dobrze. wszystko mam za duże. wszystko wisi.
ale boję się. jak zacznę więcej jeść...moja skóra fałdy fuj
fuj..