I znów wszystko straciło kolory...
Jak zwykle nie mam szczęścia, nie mam już nawet sił. Co mi po wszystkim, na co jakiekolwiek próby? Po co te gry ?
Czy ja napewno jestem tam gdzie być powinienem?
Po co dajesz mi szanse a później mi je odbierasz? Jaki w tym cel ? Skoro już z góry mnie skreślasz to nie lepiej odrazu mnie dobić?
Wiesz dobrze że siła przywiązania jest dla mnie ogromna, i ciągle ale to ciągle niszczysz ją. Może Ty nie masz uczuć ale ja mam i mnie te różnorakie działania bolą i to cholernie bolą. Ile łez potrzeba żeby było dobrze? Ile zawodów ?
Nierozumiem tego, niczego nie rozumiem. Wyjaśnień, tłumaczeń , argumentów. Są dla nie nie zrozumiałe. Nie zasługuje na szanse ? Pewnie nie z tego bo wychodziło, to łaskawie daj mi kurwa znać na co zasługuje, bo jestem tym wszystkim zmęczony. Wiesz tak jak zawsze jakaś latarnia, może sen cokolwiek, tyle zrób to tak żenym kurwa zrozumiał. A czemu Ty mi nie dałaś szansy to nie wiem, mogłaś spróbować ale nie chciałaś . Nie mam żalu czy pretensji, nie jestem nawet zły, poprostu jest mi cholernie smutno i pewnie będzie tak przez dłuższy czas.
W końcu to jestem ja, i tak musi pewnie być...
Miał być jeszcze wiersz ale nawet wena mnie opuściła