Czasem niegrzeczne dzieci, które pukają do moich drzwi umierając z głodu.
Umierające dzieci pełne glodu, skąd się wzięły i jak wyglądają?
Ich oczy są zapadnięte, blade źrenice pokryte są bielmem. Wyszczerzone, pożółkłe zęby tak okropnie trzeszczą. Czasem rozwierają zaschnięte wargi, by wydać z siebie gardłowy pomruk, czasem obojczyk omyłkowo wypadnie im ze stawu. Myślę, że kiedy tak pukają, umierają z głodu. Dobrze, że te niematerialne drzwi dzielą mój pokój na pół, bo nie chciałabym żeby zarysowały mi łóżko paznokciami.
Czy obojczyk potrafi wypaść ze stawu?
Jeżeli nie, to może nie są dzieci.
Może wypaść ze stawu. Ale Ty nie wypadaj.
Okropne bachory. Po co na nie patrzeć. Snują się tylko.
Nędzne patologiczne zwyrodnialce, po co one tam są, za tymi drzwiami?
Przecież nic nie dostaną, chyba, że czymś je karmisz.
__________________________________________________________________________________________________
Antoni, przestań zapraszać do mojego domu te dziwne dzieci o zapadniętych policzkach,
obdrapują ściany z tynku.
Nie mogę sam im ścierać smoły z oczu
Czym mam je karmić?
Zjadły już kota.
Kiedy rzucam im kawałek mięsa, przez chwilę walczą, wygłodniałe,
łapczywie brną kościstymi palcami w ciałach braci, potrafiąc wyrwać już nawet z przełyku,
by zatopić we własnych trzewiach.
Boję się o babcię.
babcia już stara.
czasem biorę kilka ciał. odcinam członki od korpusu.
i przyszywam do innych. powoli grubą czarną nicią tworzę swoje maleństwa.
łyżeczką wydłubuję im oczka, bo patrzą strasznie.
niektóre wstają z pustych oczodołów zaczyna im płynąć smoła. kochają mnie.
ich oczka są podobne do tych tatusia
Prawa strona nie jest mojego autorstwa. Wymiany zdań jak najbardziej na miejscu.
Zgubiłam gdzieś strasznie coś ważnego.
Nie wiem co, więc nie czuję tego aż tak dotkliwie, ale mam wrażenie, że mogło być ważne.
Chyba wypadło mi z ust.
Albo wypłynęło spomiędzy palców.
Może od dawna pragnęło umknąć i wykorzystało krótką szansę?