nikt nie zgadł kto odwiedził główną bohaterkę, więc rozdział dedykuję wszystkim którzy komentowali :D
+ zaległe zdjęcie Mikkela dla @myspeedwayworld :)
Mini sesja była udana : ) Fotki były przeróżne. Ładne, brzydkie, śmieszne, głupie i przedstawiające nie wiadomo co. ;) Kiedy zgrywaliśmy zdjęcia na laptopa, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i otworzyłam je.
- Kamil?! Natalia?! - krzyknęłam co wy tu robicie?!
- Czeeeeść! - pisnęli i rzucili mi się na szyję.
- O matko! Sto lat się nie widzieliśmy!
- No nie przesadzaj. My się widzieliśmy na ostatnim meczu - zaśmiał się Kamil.
- No ale Nata.. Nawet nie wiesz jak się cieszę!
- Co tu się dzieje? - zapytał Zengi schodząc po schodach.
- O, Grześ. Poznaj moich przyjaciół. To Natalia, a to Kamil.
- No tak, my się znamy z meczu - uśmiechnął się - ale koleżanki jeszcze nie miałem okazji poznać. Grzesiek, miło mi.
- Natalia. Dla przyjaciół Nata.
- Dobra chodźcie, pokażę wam mój pokój! - mówiłam z entuzjazmem.
Gdy wchodziliśmy po schodach, Nata obdarzyła mnie wzrokiem mówiącym mniej więcej "ej, co ON robi u ciebie? Coś się kręci?" W odpowiedzi się tylko zaśmiałam i pokręciłam przecząco głową.
Przyjaciele zostali na noc u mnie w domu. Przecież jutro miała się odbyć moja impreza urodzinowa.
Od rana chodziłam jak nakręcona. Co chwilę gdzieś dzwoniłam, coś załatwiałam. Robiłam dziesięć rzeczy na raz. Bo przecież wszystko musi być idealne!
Punkt 18.00 miała zacząć się zabawa. Już prawie wszyscy na miejscu. Brakuje tylko Emila i Michaela, no ale to zrozumiałe. Mają kawałek drogi.
Na początku wszyscy podchodzili i składali mi życzenia. Od każdego dostałam jakiś upominek. Jakaś bluzka, biżuteria, duperele osiemnastkowe. ( nie będę wymieniać, bo się zgorszycie ;d ) Od szczęśliwej pary Przemek - Jolka dostałam dobrą wódkę. Złożyli mi też 'najszczersze życzenia'. Whatever.
DJ zapuścił fajną muzykę i od razu na parkiecie pojawiło się mnóstwo ludzi. Ja swój pierwszy taniec zawdzięczam Alexowi :) Ani się obejrzałam, już zostałam porwana na środek parkietu. Zapomniałam o wszystkim i oddałam się rytmowi muzyki.
Po godzinie dotarli spóźnieni goście.
- Cześć mała! Sto lat! - wyściskali mnie.
- Hej. Dzięki dzięki - uśmiechnęłam się.
- Tak w ogóle to sorki za spóźnienie, ale wiesz jak to jest.. trochę za późno wyjechaliśmy, jak to faceci. I jeszcze korki.. nie ma to jak polska komunikacja - zaśmiał się Emil.
- Spoko, rozumiem. Ale cieszę się, że w końcu dotarliście.
- No właśnie. A to prezent dla ciebie - Liglad wręczył mi duże pudełko.
- Jeej, co tu jest? - spojrzałam na nich podejrzliwie.
- Otwórz!
Rozpakowałam pospiesznie karton. W środku były jeszcze dwa kolejne. No tak, nie ma to jak poczucie humoru tych dwóch. Otworzyłam jedno. Kask i ochraniacze. Uśmiechnęłam się. Już się domyślałam co będzie w tym drugim. Z wielkim bananem na twarzy odpakowałam kolejny karton, zobaczyłam w nim przepiękną.. deskę!
- Jej, chłopaki. Kocham was normalnie - zaśmiałam się i wyściskałam po kolei.
- Wszystkiego najlepszego!
- Dzięki. Mam nadzieję, że będziesz moim nauczycielem - zwróciłam się do Emila.
- Ma się rozumieć - puścił mi oczko - a teraz nie możesz mi odmówić tańca!
Oczywiście porwał mnie na parkiet nawet nie czekając na moją odpowiedź. W sumie to nie miałam nic przeciwko. Tańczyliśmy parę kawałków, a później poszliśmy po cos do picia.
Nie obyło się od bicia pasem ;) Tylko najbliżsi rzecz jasna. Tyłeczek później trochę bolał, ale było warto. W końcu osiemnaste urodziny ma się tylko raz ;)
Było też kilka zabaw, którzy wymyślili moi znajomi. Przede wszystkim poczucie humoru chłopaków z mojej klasy z Tarnowa.. przeraża mnie. Czego to oni nie wymyślą! Robiliśmy żywą piramidę. Wszyscy stawaliśmy na sobie, wywalając się przy tym kilka razy. W końcu się prawie udała. PRAWIE. Pomijając fakt, że potłukłam sobie już obolałą pupę ;d
Część zarządziła karaoke. Śmiechu było przy tym co nie miara. Fajnie się słucha ludzi pijanych. Fałszują, ale się tym nie przejmują. A reszta ma z nich polewkę :d
Później już zmęczona tym hukiem poszłam się przewietrzyć. Połowa chciała zagrać w 'prawda czy wyzwanie'. Bałam się pomysłów chłopaków w wyzwaniach, wiec wolałam tego uniknąć. Wyjście na zewnątrz było najlepszym rozwiązaniem.
Nawet tam było słychać śmiechy gości. Nie uspakajali się nawet na chwilę. Do czasu. W pewnej chwili zrobiło się tak cicho, że myślałam, że cos się stało. Trochę zaniepokojona poszłam sprawdzić co się dzieje. Zastałam przyjaciół rozchodzących się z miejsca gry. Za chwilę DJ znów puścił muzykę i wszystko wydawało się okej. Rozglądnęłam się po sali. Ktoś na parkiecie, ktoś przy barze, ktoś w loży. Jola siedzi samotnie, już nieźle spita i śmieje się do siebie. Przemek jakiś taki nie w sosie przy barze. Jak dobrze widzę, to popija kieliszek. Trochę się nad tym zastanowiłam, ale nie trwało długo, bo Kamil porwał mnie na parkiet.
Koło pierwszej w nocy już towarzystwo się powoli rozchodziło. Pożegnałam się już prawie z wszystkimi. Zostali tylko najbliżsi. Przyjaciele z Leszna no i Kamil z Natą, bo mieli u mnie nocować. Zaczęliśmy trochę ogarniać salę. Sprzątać resztki jedzenia, zmywać szklanki. Przy barze ciągle siedział Przemek. Widziałam, że cos jest nie tak, więc postanowiłam zapytać.
- Może tak wystarczy tego alkoholu? Jutro będziesz miał niemałego kaca.
- Wszystko mi jedno - odpowiedział podpierając głowę ręką.
- Co się dzieje?
- Nic. Nieważne.
- Spoko, jak nie chcesz, to nie mów - powiedziałam i zabrałam się do porządków.
- Ja się zbieram. Dzięki za impreze. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i do zobaczenia - wymusił uśmiech i odszedł.
Błądziłam za nim wzrokiem. Wiedziałam, że coś go gryzie i nie dawało mi to spokoju.
Gdy już kończyliśmy sprzątać ( pobieżnie. Jutro porządki będą generalne ) zostałam porwana do tańca przez wszystkich po kolei. Nie miałam siły się nawet opierać.
To była zdecydowanie świetna impreza. Tyle co tam się działo, przechodzi ludzkie pojęcie! Wiedziałam, że będzie rozróba. Obyło się na szczęście bez żadnych bójek czy rękoczynów.
Koło trzeciej rano wróciłam do domu. Wzięłam szybki prysznic i momentalnie zasnęłam.
** Następnego dnia**
Rano nie miałam siły na nic. Lekki kac mnie chwycił i nie miałam ochoty nawet wstać z łóżka. Kochany tatuś zaproponował, że pójdzie za mnie posprzątać wynajmowaną salę. Jak ja go kocham!
Popołudniu dostałam dziwny telefon.
- Cześć. Pewnie w nienajlepszej formie. Obudziłem?
- Nie, już nie śpię. Jakbyś zgadł. Ty też? Mały kac?
- Chyba jeszcze gorzej niż ty.
- No nie dziwię się. Wczoraj lekko przegiąłeś..
- No.. ale mam powód. Możemy się spotkać? Muszę się komuś wygadać. Ty zawsze mnie rozumiałaś. Zawsze pomagałaś.
- No dobra. Tam gdzie zwykle za dwie godziny.
- Do zobaczenia. Tylko proszę, nie mów nikomu, że się spotkaliśmy.
_____________________
Domyślacie się kto to może być i czego chce? Powód to może trochę za trudne, ale możecie próbować :D nagroda to oczywiście zdjecie + dedyk :)