- Dobra. Aaaaale się szykuje impreza - MJJ potarł dłońmi.
- Ma się rozumieć! Najlepsza na świecie! Oj będzie się działo.
- Nie wątpię! Dobra, my się zwijamy. Do zobaczenia za dwa tygodnie! - uśmiechnął się Emil. Wyściskaliśmy się, pożegnaliśmy i rozjechaliśmy do siebie.
** niedziela **
W końcu mecz. Pierwsza runda play-off. Jeździmy z.. Tarnowem! Przeciwko mojemu domowemu klubowi jeździ mi się najciężej. Przeciwko ludziom, z którymi tyle mnie łączy i z którymi wiąże się tyle wspomnień. No ale cóż. Trzeba dać z siebie wszystko. Nieważne przeciwko której drużynie jeżdżę, teraz zdobywam punkty dla Unii Leszno.
Przyjechałam do parku godzinę przed rozpoczęciem meczu. Rozpakowałam się, przebrałam i poszłam do chłopaków z Tarnowa. Chciałam się przywitać, pogadać. Tak jak dawniej.
- Hej Martin! - rzuciłam się mu na szyję.
- No cześć mała. Jak ja cie dawno nie widziałem!
- Wieki! Jak forma?
- Niezła. Jestem zmotywowany. Wygramy to!
- Ha! Chciałbyś! - parsknęłam.
- Jeszcze zobaczysz - pokazał mi język - szkoda ze nie jeździsz w Tarnowie.
- Tu mi dobrze. Zobaczymy co będzie w następnym sezonie. Może zostanę tu, a może przeniosę się znów do rodzinnego Tarnowa - uśmiechnęłam się.
Nagle ktoś zakrył mi oczy od tyłu.
- Kamil?! - krzyknęłam gdy się odwróciłam.
- Niespodzianka!
- Jeździsz dziś? Serio?
- Dzięki tobie. - uśmiechnął się.
- Jak to dzięki mnie? - udawałam że nie rozumiem.
- Już daj spokój. Wiem że to ty poprosiłaś trenera żeby dał mi szansę. Rozjeździłem się i mam stałe miejsce w składzie! Wiem że to już końcówka sezonu ale i tak się cieszę.
- No pewnie. Gratuluję. Ale prosiłam trenera żeby ci nie mówił.
- Przecież mnie znasz. Zawsze wszystko z ludzi wyciągnę - zaśmiał się.
- No tak. Dobra ja lecę, bo tata mnie woła. Do zobaczenia później.
W pierwszym biegu jechałam przeciw Kamilowi. Dziwne uczucie. Zawsze jeździliśmy w parze. Ale teraz to jest bitwa! Każdy walczy o swoje.
Ostatnie poprawki i podjeżdżamy pod taśmę. Dostaje pierwsze pole, Kamil drugie. Na trzecim Piter, a ostatnie przypada Gomólskiemu. Jeszcze uwagi podprowadzającego i startujemy! Na pierwszym łuku cisza wśród kibiców zostaje przerwana i daje się słyszeć mocny doping. Na prowadzenie wysuwa się kobieta, jednak już na prostej zostaje wyprzedzona przez Gomólskiego. Jadą 3:3. Zacięta walka toczy się o trzecią lokatę. Na mecie minimalnie szybszy jest Pawlicki i bieg zakańcza się remisem.
Skupiona na meczu nawet nie słyszę co do mnie mówią moi mechanicy. Zawody są zacięte, każdy chce wygrać. Prawie każdy bieg kończy się 3:3. Do pierwszej przerwy dwa punkty przewagi ma Tarnów. W parku panuje gorąca atmosfera. Każdy jest wpatrzony w swoją maszynę i team. Nikomu nawet nie śni się chodzić do innych zawodników. Każdy w skupieniu słucha uwag swoich mechaników.
Do biegów nominowanych przerwy mamy remis. Tak zaciętych zawodów dawno nie widziałam! Wszystko zależy od tych ośmiu ostatnich okrążeń.
Bieg 14. Hancock - Vaculik - Pi.Pawlicki - Madsen. Podeszłam pod bandę, by mieć dobrą widoczność na to co się dzieje na torze. Nie było nic ciekawego. Tak, jak żużlowy ułożyli się na pierwszym łuku, tak zakończył się bieg. 4:2 dla Leszna.
Więc jeszcze wszystko może się stać! Wszyscy kibice wstali z miejsc, zacisnęli kciuki i oglądali. Kołodziej - Kasprzak - Janowski - Prz. Pawlicki. Start! Poszli! Pierwszy łuk. Kołodziej, Pawlicki, Kasprzak, Janowski. Więc 3:3? Na drugim okrążeniu Pawlicki wyprzedza Kołodzieja. 4:2? Zaraz Janowski wyprzedza Kasprzaka. 3:3? Na ostatnim Kasprzak przeprowadza piękną akcję i za jednym razem wyprzedza Janowskiego i Kołodzieja i tym samym znajduje się na drugim miejscu! Jednak zaraz później Pawlicki notuje defekt! Wśród kibiców gwizdy i odgłosy zawiedzenia.
A więc jednak 3:3. Cały mecz 47:45 wygrywa Unia Leszno! Po chwili smutek kibiców Leszna zamienił się w radość. Klaskali, krzyczeli, wiwatowali. Wszyscy zawodnicy w parku chodzili z bananami na twarzy. W końcu w najgorszym wypadku zdobędziemy brąz, ale oczywiście celem dla nas jest mistrzostwo!
Poszłam do Kamila i pogratulowałam.
- Świetny mecz, dobrze ci poszło! 4 oczka w czterech startach to niezły wynik - uśmiechnęłam się.
- Dzięki. No najgorzej nie było, ale liczyłem na więcej. Stało się jak stało i teraz kibicuje tobie.
- No mam nadzieję, że sięgniemy po mistrzostwo, ale łatwo nie będzie.
- W każdym bądź razie trzymam kciuki. Muszę się zwijać.
- No to do zobaczenia na mojej osiemnastce?
- Jasne - uśmiechnął się. Wyściskaliśmy i rozeszliśmy.
Do parku przyszedł zaraz Zengi. Chwilę gadaliśmy. Pogratulował mi siedmiu oczek. Kilka minut później przyszedł Przemo z Jolą.
- Cześć. Jutro opijamy wygrany mecz! O 18.00 tam gdzie zwykle?
- No spoko.
- Zadzwonię też do reszty. Mamy wam coś do oznajmienia! - ogłosił chłopak dumnie.
- Co jest? - zainteresowałam się.
- Zobaczysz jutro. No to do zobaczenia!
________________________
Co chce powiedzieć Przemek? Pierwsza osoba która zgadnie, ostaje zdjecie i dedyk do następnego rozdziału :D