Przewróciłam tylko oczami i poszłam na balkon. Rzuciłam okiem tylko na Przemka. Na jego kolanach siedziała zadowolona Jolka i wdzięczyła się do niego. Nieważne..
- Czemu mi nie powiedziałaś że idziesz z Alexem?! - dopytywała Żaneta.
- To miała być niespodziankaaa.
- A ty coś z nim ten..?
- Niee, co ty - zaśmiałam się - ja go lubie ale nic poza tym. Bardzo mi pomaga i się przyjaźnimy.
- Bierz się za niego!
- Haha pomyśle nad tym.
- Panie, zapraszamy do tańca! - powiedzieli chłopaki podchodząc do nas.
Wszyscy daliśmy się ponieść rytmowi muzyki. Szaleliśmy tak dość długo. Wszyscy oprócz Grześka. Prosiłam, żeby sobie kogoś przyprowadził, to nie! Po pewnym czasie Alexa zagoniłam do didżejowania a Zengiego porwałam do tańca. Swoją drogą, świetnie tańczy ;)
Bawiliśmy się tak do ósmej. Chłopaki, na czele z Przemkiem już byli trochę nie w formie. To znaczy oprócz Alexa i Maćka, bo oni przecież prowadzili. Grześ uznał, że zostanie u Pawlickich na noc. Jola też pięknie pijana. Co ta dziewczyna z sobą robi!
W połowie imprezy towarzystwo się rozluźniło. Część siedziała w pokoju, część na tarasie, w kuchni i w ogóle byli porozrzucani po całym domu.
W pewnej chwili zaczęła mnie boleć głowa.
- Alex, sorry. Ja wiem, że chcesz zostać dłużej ale głowa mi pęka.
- Spoko. Mogę cię odwieźć.
- Ale nie chce ci robić przykrości. Widzę, że dobrze się dogadujesz z chłopakami. Może posiedź tu, a ja się położę w pokoju obok - uśmiechnęłam się.
- Na pewno? Ja bez problemu cię odstawie do domu.
- Nie rób sobie kłopotu - powiedziałam i odeszłam.
Postanowiłam iść do pokoju Przemka, gdzie zwykle spędzałam z nim czas. Był daleko od pokoju 'imprezowego' więc miałam mieć spokój od głośnej muzyki. Po drodze wstąpiłam jeszcze do kuchni po aspirynę i szklankę wody. Później pewnym ruchem otwieram drzwi. Zapalam światło i.. DOZNAJĘ SZOKU! Szklanka razem z zawartością ląduje na ziemi. Co widzę? Przemka i Jolkę w dwuznacznej sytuacji! Nie wiedząc co się dzieje, stoję nadal wbita w ziemię z otworzonymi ustami. Po chwili się jednak opanowuję.
- Sorry, nie wiedziałam że.. Przepraszam, już to sprzątam! - Mówiłam speszona i pobiegłam po szmatkę.
Patrząc tylko w podłogę pościerałam wylaną wodę, rzuciłam jeszcze raz przepraszam i pobiegłam na taras. Na moje szczęście nikogo tam nie było, więc usiadłam i zaczęłam płakać. DLACZEGO?! Boże, nadal go kocham!
Łkałam w samotni, aż przyszedł Alex.
- Wszędzie cię szukam. Miałaś się położyć, źle się czułaś.
Nic nie powiedziałam tylko podniosłam głowę i popatrzyłam na kolege błagalnym wzrokiem. On momentalnie usiadł obok mnie.
- Ej mała, co się dzieje?
- Bo on.. i ona.. oni.. i wtedy ja.. i.. - mówiłam półzdaniami co chwilę przerywając łapiąc oddech.
- Już dobrze. Jestem tu - powiedział ciepło i przytulił mnie mocno do siebie.
Tego właśnie potrzebowałam. Wiedziałam, że mam przy sobie kogoś, kto się o mnie troszczy. Kogoś, kogo obchodzą moje problemy i kogoś, kto nie zostawi mnie z nimi samej.
- Dobra, zwijamy się. Nie będziesz tu dłużej siedziała zamartwiając się tym kretynem.
- Ale..
- Żadnego 'ale'. Chodź. - pomógł mi wstać i zaprowadził przed dom.
Nikomu nie mówiliśmy że wychodzimy. Nie chciało mi się tego każdemu tłumaczyć. Wsiadłam na motor i pojechaliśmy przed siebie. Po chwili zorientowałam się że nie jedziemy w strone mojego domu. Zatrzymaliśmy się w jakimś parku.
- Może by tak do domu? - zapytałam z lekkim uśmiechem.
- Najpierw mi wszystko opowiesz - powiedział stanowczo i pociągnął za rękę na ławeczkę.
Gdy usiedliśmy i już ochłonęłam, opowiedziałam Alkowi całą historię. Nie mógł w to uwierzyć! Ja z resztą też. Do tej pory nie mogę. Wiem, że nie jesteśmy razem ale coś we mnie jeszcze siedziało i mówiło walcz dalej.
Potem chłopak zaciągnął mnie na pobliski plac zabaw. Mimo późnej pory huśtaliśmy się i bawiliśmy jak dzieci. Humor mi się znacznie poprawił. Znów się śmiałam i nie myślałam o niczym. Napisałam jeszcze smsa Żanci że źle się czułam i pojechałam do domu.
Koło drugiej w nocy postanowiliśmy wracać. Wolnym spacerem udaliśmy się po motocykl. Atmosfera sprawiła, że kumpel objął mnie ramieniem. W odpowiedzi się tylko uśmiechnęłam.
Po podwózce pod sam dom pożegnaliśmy się i wyściskaliśmy. Życzyłam dobrej nocy, podziękowałam za wieczór i poczekałam aż zniknie z mojego zasięgu wzroku.
Kiedy chciałam nacisnąć klamkę drzwi, ktoś mnie ubiegł. A kto? Tata. Otworzył drzwi przede mną i powitał wielkim uśmiechem.
- Co jest? Czemu nie śpisz? Jest po drugiej!
- Gadałem z mamą przez telefon. I czekałem na ciebie. Jak się udała impreza?
- Noo.. było całkiem spoko. Co u mamy ciekawego? - zapytałam wchodząc do środka i zamykając drzwi.
- Długo rozmawialiśmy. I mamy dla ciebie prezent - uśmiechnął się tajemniczo.
__________________________
Jak myślicie? Co to za prezent? Pierwsza osoba, która odgadnie, dostanie dedyk + fotke :3