Czy można mieć nadzieję nawet wtedy kiedy jasno świat daje znać, że to objaw czystej głupoty? Chyba moża, chyba tak właśnie robię. Głupota, nadzieja, głupia nadzieja, że przejdę przez to i będzie już dobrze.
Znowu piszę, trochę mi lepiej. Smutno mi, potrzebuję Cię. Czuję się strasznie, bezbronne zaszczute zwierzątko. Koszmar w niebieskim namiocie. Chcę juz do domu! Pragne tego tak bardzo, a powrót jakby oddalał się z każdym dniem tutaj.
Polubię kiedyś siebie na tyle by wyrzucić z szafy spodnie?
Potrzebuję, tęsknię, kocham, pragnę, myślę wciąż.
To jakiś obłęd.
Zadaje stanowczo za dużo pytań.