No i tyle.
Wracając nigdy
W letargu
zabijałaś gorzkość smutku
ustami
powolna rozgrywka
wcześniejszej prędkości
gdy parkiet wypełniony
arią tańca
teraz
moje dłonie
w twoich zwarte
wargami
pewność logiki
na niekorzyść jednak...
z wieczora
pachniałaś porankiem
wyszłaś o świcie
wracając nigdy
Kup mi bułkę, bo mi zimno w gardło.
Hehehe
zajawka.
Pozdrawiam