Gabrielle.
Byłam strasznie zmęczona tym odśnieżaniem. To było męczące. Na szczęście Dylan w większości mnie wyręczał. To była tylko moja wina więc czemu on też musiał ponosić konsekwencje? Fakt zgodził się na ten mały wypad ale to przecież ja go wymyśliłam więc to ja powinnam odpracowywać karę a nie ukochany. {..} Skończyliśmy po południu, usiedliśmy na schodach przed głównym budynkiem a akurat wtedy wszyscy wrócili. Każda z grup rozeszła się do swojego budynku, do nas podszedł mój opiekun. Spojrzał na mnie. Przygryzłam dolną wargę bo wiedziałam że już zadzwonił do mojej matki a ona pewnie za chwilę zadzwoni że po mnie przyjeżdża i skończy się szlabanem i tym że każe mi zerwać z Dylanem a na to się NIGDY nie zgodzę. Mogę mieć szlaban do końca swojego życia ale nigdy nie zrezygnuję z ukochanego. Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego opiekuna. Spojrzałam na niego. Miał surowy wyraz twarzy. Westchnęłam.
- Zadzwoniłem do Twojej mamy. Była zła ale nie przyjedzie. Masz drugą szansę, drugi taki wybryk i wracasz do domu. Twoja wychowawczyni już o tym wie..
Chciałam coś powiedzieć ale mi nie pozwolił. Westchnęłam. Po prostu sobie poszedł. Spojrzałam na ukochanego, musnęłam ukochanego w policzek i poszłam do swojego budynku. W pokoju dziewczyny zaczęły pytać co ja robiłam całą noc. Jasmine spojrzała na mnie.
- Przepraszam.. gdybyś powiedziała.. wybacz. To ja niechcący wypaplałam.. gdybyś powiedziała kryłybyśmy Cię..
Nie słuchałam ich. Po prostu położyłam się na łóżku, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam iPODA. Włączyłam swoją ulubioną nastrojową piosenkę. Nie pamiętam kiedy usnęłam. Obudziło mnie stukanie do okna. Rozejrzałam się po pokoju. Był pusty. Na mojej poduszce leżała kartka Spałaś tak mocno że nie miałyśmy sumienia Cię budzić,, Nasza grupa idzie na spacer.. Obiad czeka w restauracji na Cb. Jas.
Spojrzałam na okno. Dylan siedział na parapecie. Jak on wyszedł na pierwsze piętro? Wstałam i otworzyłam mu.
- Gotowa na piknik pod gwiazdami?
- Dylan, zwariowałeś ?! Przecież nas wyleją..
Wzruszył ramionami a ja się roześmiałam. A co mi tam. Najwyżej mama uziemi mnie na zawsze. Ogarnęłam się i ubrałam. Dylan pomógł mi wyjść przez okno. Pobiegliśmy do lasu tam koło naszej chatki. Na wzgórzu wszystko było gotowe. Świece, jedzenie i nawet szampan ale skąd on to wziął to ja nie wiem. Dzięki temu że jestem czarownicą rozpaliliśmy ogień, ale tak delikatnie by nas ogrzał a żeby dym się nie roznosił. W koszyku była sałatka z kurczaka, owoce, warzywa, nawet makaron z sosem, sos pomidorowy, ser, czekolada, truskawki i bita śmietana! Kremowe, moja ulubiona. Wanilia. Mmm. Wciągnęłam zapach tego wszystkiego w płuca. Usiedliśmy. Zjedliśmy trochę a że było nam zimno przenieśliśmy się do chatki z tym wszystkim. Usiadłam na łóżku. Dylan polał truskawki czekoladą. Pomylił się nade mną i pocałował mnie. Przyciągnęłam go do siebie, zaczął ściągać ze mnie warstwy ubrań. Wziął bitą śmietanę i zaczął ją rozcierać po moim brzuchu, zaśmiałam się. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam. To Clara..
- Gdzie Ty do cholery jesteś ?!!! Znowu Cię gdzieś wyniosło? Wracaj zanim ktoś zacznie was szukać, nie możemy ciągle was kryć..
Rozłączyła się. Nie mieliśmy innego wyjścia. Ubraliśmy się, Dylan zabrał to wszystko. Wróciliśmy do ośrodka. Udało nam się przejść nie zauważonym. Odprowadził mnie do pokoju. Pożegnaliśmy się a ja szybko weszłam do pokoju. Niestety za późno! Mój opiekun siedział na moim łóżku cały wkurzony. No to mam problem. Westchnęłam zrezygnowana.
Inni zdjęcia: Ognisko patki91gdSynuś nacka89cwaSynuś nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Delikatny naszyjnik z muszelkami otien... maxima24