część 66.

Gabrielle.

12 grudnia. Nareszcie wycieczka! Tak się cieszyłam na ten wyjazd w Alpy. Siedziałam w moim pokoju z otwartymi walizkami i w sumie nie wiedziałam co wziąć. A wyjeżdżaliśmy w niedziele o 3 rano. Barbarzyńska pora. Był sobotni poranek. Miałam niewiele czasu a jeszcze musiałam isć do sklepu kupić dwie pary spodni i jakieś grube swetry. W końcu mama przyszła i pomogłam i się spakować. Mnie samej zeszłoby o wiele dłużej. W galerii handlowej kupiłam sobie śliczne trzy swterki i dwie pary dżinsów. O 21 byłam już spakowana. Poszłam wcześniej spać żeby się wyspać. A przed 3 byłam już pod szkołą. Dylan, Clara i Emily były chwilę później. W samolocie siedziałam obok Dylana a potem w autokarze z Emily. Podróż minęła dość spokojnie i znośnie. Na miejscu przywitał nas jakiś młody chłopak. Przystojny. Miał koło 25 lat. Mieliśmy zostać podzieleni na grupy na czas pobytu. Trafiłam do grupy z Clarą. Opiekunem był ten uroczy młody opiekun. A najśmieszniejsze było to że dopiero w wigilię mieliśmy sie zobaczyć z resztą. Chodziło o to by w czasie pobytu wykonywać różne zadania. Mieliśmy ze sobą konkurować. Z jednej strony fajnie ale z drugiej.. Nie byłam w grupie z Dylanem. A przecież mieliśmy pobyć trochę ze sobą. Pożegnałam się z nim i poszłam do pokoju. Był czteroosobowy. Miałam go dzielić z Clarą i Jasmine. Ta druga jest trochę dzina. Krążyły plotki że jest homoseksualistką. I że jest w związku z własną matką!! Ale do końca nie było wiadomo czy to prawda. Nasz pokój miał okna blisko drugiego budynku wypoczynkowego. W oknie zauważyłam Dylana. Mogłam chociaż mu całusa posłać. Albo w nocy przechodzić do jego pokoju. Z tego co wiem miał pokój ze swoiim najlepszym przyjacielem Edwardem a to jest na prawdę fajny chłopak. Lubiłam go. Przypomniało mi się że ta firma w której miał mieć praktyki Dylan pozwoliłam u przyjechać 3 stycznia. Zaraz po nowym roku. Czyli nadchodzi ciężki okres dla naszego związku.