Gabrielle.
Następnego dnia obudziłam się o 11. Sama nie wierzyłam że tak długo spałam. Na czarną z delikatnej koronki w białe serduszka koszulkę nocną która trzymała się tylko na cienkich ramiączkach ubrałam bawełniany szlafrok. Zeszłam na dół ale nikogo nie było. W kuchni obok śniadania leżała kartka : Gabby, nie czekałyśmy na Ciebie bo spałaś. Wrócimy jutro wieczorem. Zostawiłam Ci pieniądze. Nie wydaj wszystkiego, całuję. Mama. No to świetnie. Mama sobie wyjechała i nie pojadę na wycieczkę. Czułam że się rozpłaczę. Zjadłam śniadanie, wypiłam kawę i poszłam do góry. Ubrałam miętowe rurki, czarną bokserkę i czarne vansy. A do tego biały sweterek. Przykryłam twarz podkładem by nie było widać efektów wczorajszego imprezowania. Włosy jak zwykle związałam w kucyka. Posprzątałam trochę dom, pozmywałam. Po 13.00 przyszedł Dylan. Oboje nie wspominaliśmy o tym co się wczoraj w nocy między nami stało. Czułam lekkie napięcie między nami. Nie chciałam by tak to teraz wyglądało. Obejrzeliśmy film a potem pojechaliśmy na zakupy do marketu. Kochana mamusia zawsze zostawiała listę potrzebnych rzeczy więc nie miałam dylematu co kupić. Zaproponowałam Dylanowi że zrobię pizzę i coś obejrzymy ale miał już plany. Pomógł mi wnieść zakupy. Pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł. Nawet nie powiedział czy przyjdzie później. Westchnęłam. Zadzwoniłam do Clary ale była zajęta. Emily wyjechała na weekend. Zrobiłam sobie pizzę. Obejrzałam komedię romantyczną przy której oczywiście płakałam, napiłam się trochę wina matki. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Obudziły mnie mdłości. Pobiegłam prosto do łazienki, zwymiotowałam. Zrobiło mi się jakoś tak słabo. Poszłam do kuchni i napiłam się coli. Trochę minęło po gazowanych piciu. Zadzwoniłam do Dylana. Oczywiście nie odbierał. Wyłączyłam telefon i usiadłam w kuchni na podłodze.