Gabrielle.
Udało mi się ubłagać matkę Dylana by zajęła się moją siostrzyczką. Oczywiście spóźniliśmy się na ostatni autobus do szkoły. Musieliśmy iść na nogach. W klasie byliśmy prawie pod koniec pierwszej lekcji za co oczywiście nam się oberwało od nauczycielki. Reszta lekcji minęła dość spokojnie. Odebrałam Lissę od matki Dylana. Podałam jej obiad, zrobiłam zadania. O 19 miał przyjść po mnie Dylan. Zaprowadzłam z powrotem Lissę do sąsiadów. Przygotowałam się. Włożyłam czarną sukienkę z koronki, do tego kremowy sweterek i kremowe szpilki. Włosy związałamw warkocza. Było idealnie. Zjadłam coś na szybko. Mój ukochany był punktualnie. Przytuliłam się do niego, wzięłam torebkę i klucze. Po drodze Dylan opowiedział mi że Nathaniel wyjechał na Florydę do ukochanej i prawdopodobnie już tam zostanie na zawsze. Życzyłam mu szczęścia. Bo przecież pomimo tego wszystkiego przeżyliśmy razem fajne chwile. Nie zapomnę ich. To on mi pomógł kiedy moja przyjaciółka zmarła. Uśmiechnęłam się. Dom był elegancko urządzony. I pełno ludzi. Wzięliśmy z Dylanem po szklance whisky i usiadliśmy na zewnątrz przy basenie. Jakaś para całowała się w krzakach. Śmiać mi się chciało z tego powodu. Przytuliłam się do Dylana. Wypiłam zwartość szklanki. Poczułam jak rozgrzewa mnie od śodka. Jakś tak wyszło że zaczęliśmy się całować. Poszliśmy do jednego z wolnych pokoi. Chciałam tego. No i stało się. Obudziłam się nad ranem. Dzwonił mój telefon. Zobaczyłam na wyświetlacz. Aż 20 nieodbranych połączeń, 50 smsów. O rany. Przetarłam oczy. Była 4.00 rano a miałam być przecież punktualnei o północy w domu. Matkam nie zabije. Mogę zapomnieć o wycieczce na święta w Alpy. Dylan się obudził. Szybko się ubrałam i powiedziałam mu żeby się zbierał. Przed 5 byliśmy już u mnie. Matki nie było. Zadzwoniłam do niej. Okazało się że dopiero ląduje na lotnisku. Powiedziałam jej że mnie obudziła. Przeprosiła. Odetchnęłam. Pożegnałam się z Dylanem i poszłam spać.