Gabrielle.
Przez kolejne lekcje zastanawiałam się jak to powiedzieć mamie. Ta wycieczka wcale nie była taka tania po za tym ta obietnica. Mama miała przyprowadzić na wigilijną kolację swojego nowego partnera. Do tej pory widziałam go jedynie ze zdjęć. Mama ze względu na młodszą siostrę spotykała się z nim tylko w pracy i potem na randkach ale to po za domem. Dylan nie mógł mnie dzisiaj odwieść. Miał jeszcze trening po lekcjach. Pożegnaliśmy się na boisku dość namiętnym pocałunkiem. Zarumieniona ruszyła do domu. Miał przyjść wieczorem. Dzisiaj był czwartek. Po drodze zaczepiła mnie jedna dziewczyna i wręczyła zaproszenie na imprezę urodzinową jutro wieczorem. Z osobą towarzyszącą. Wiedziałam że Dylan pójdzie ze mną. Najgorsze że do poniedziałku muszę oddać odpowiedź czy jadę. Najpóźniej do wtorku. Dylan na pewno pojedzie. Miał dużo kasy od swojego ojca. Ale niem iałam zamiaru go prosić by mi pożyczył. Zapięłam guziki kremowego płaszczyka zimowego. Nadchodził listopad i było coraz zimniej. Westchnęłam. Weszłam do domu, zdjęła kozaki i płaszczyk. Odłożyłam szalik i czapkę na komodę.
- Już jestem mamo!
Wyszła z kuchni cała w mące. Zaśmiałam się cicho. Cała w mąse była tylko wtedy kiedy piekła pizzę a to sie rzadko zdarzało. Weszłam do niej do kuchni i usiadłam przy stole. Chwilę bawiłam się jabłkiem. Spojrzałam na nią.
- Mamo mam do Ciebie trzy prośby. Wiesz, dzisiaj przychodzi Dylan.. I ja wiem że nie lubisz kiedy piję ale mogłabyś mi użyczyć jedną butelkę wina? Ja wiem, jest dziś czwartek ale nie wypijemy dużo.. Obiecuję
Patrzyła na mnie chwilkę mrużąc oczy ale ostatecznie uśmiechnęła się i zgodziła się. Wstałam i uściskałam ją. Moja mama była wspaniałą kobietą. Zawsze się zgadzałyśmy. W każdej sprawie.
- Druga prośba to jutro jest urodzinowa impreza. Mogę iść.. ?
Na to przystała bez żadnych sprzeciwień.
- Zgadzam się ale masz przyjść do domu punktualnie o północy.. Tylko masz mieć odrobione wszystkie lekcje. W sobotę jedziemy na zakupy. Potrzeba wam kupić jakieś zimowe ciuchy. A ta trzecia prośba?
Wzruszyłam ramionami. Nalałam sobie soku do szklanki. Upiłam kilka łyków.
- Eeee, to nic ważnego. Idę lekcje zrobić..
Wyszłam z kuchni ze szklanką soku. Nie mogłam jej tego powiedzieć teraz. Już i tak za wiele prosiłam dzisiejszego dnia. Może na sobotnich zakupach coś o tym wspomnę. Po za tym mama rzadko kupowała mi ubrania ze swoich pieniędzy. Zwykle babacia i dziadek coś mi przysyłali. Czasami coś od chrzestnej dostałam. Albo wydawałam z zarobionej kasy. Po drodze do pokoju zabrałam ze spiżarni czerwone wino. Chciałam by dzisiejszy wieczór był wyjątkowy.