Ostatniego czasu zastanawiam się co sprawia, że przyciągam takie a nie inne sytuacje .....
Ciągły bieg choć tak dokońca nie wiem czy warto ... Moj organizm zaczyna wariować ... Brakuje mi tych naszych prawie codziennych spotkań ... Brakuje mi tej stabilności, która mówiła że co by się nie działo będzie dobrze ... Wyłączyłam się po części z życia wśród ludzi. Najzwyczajniej w świecie brakuje mi na to czasu lub siły ... Czy warto? Nie wiem powoli trace mobilizacje do jakiego kolwiek działania ... Naprawdę lubie to co robię choć nie dokońca wierzę że nadaję się na ekonomiste xD ... Może to przez ogólne zmęczenie i ciągłe przeziębienie zaczynam tracić chęci do działania aaa może to przez obciążenie mojej głowy dodatkowo ciężką rozkminą o zaistniałej sytuacji ...
Czy ziarenko ktróre zasadziliśmy dawno dawno temu, zaniedbane, zapomniane, wyparte przez zdrową wychodowaną roślinkę z mocnymi korzeniami może przetrwać próbę czasu?? Czy nagle odkopane może się rozwinąć ii wydać owoc? .... Nigdy nie myślałam że to może gdzieś jeszcze we mnie siedzieć ... Niestety niczego nie moge być pewna ... nie zaryzykuje bo zbyt wiele moge stracić ... Można to rozpatrywać pod wieloma względami, zaczynając od założenia że teoria z ziarenkiem ma prawo bytu i jest całkowicie możliwa, przechodząc do zastanowienia się czy to wgl jest możliwe, kończąc na całkowitym zaprzeczeniu. Wchodzi opcja z nagrodą pocieszenia: kiedy ta zdrowa silna roślinka nagle zostaje wewnętrznie zjadana przez robaki słabnie i obumiera ... zaś odkopane ziarenko przybiera na sile ... Pozostaje pytanie czy to nie chęć pójścia po najniższej lini oporu ii zastąpienie sobie tego co obumarło... Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć ... Przyjaźń to ogromny bagaż ... aaa przyjaźń z bonusem to już nie dla mnie ... Poza tym szkoda mi tej wątłej roślinki mam wrażenie jak by to ziarenko samo rozniosło zaraze .... To mnie strasznie gryzie ... Może powinnam się wycofać ... A może wręcz przeciwnie zadbać o to by roślnkę udomowić ... I tu pojawia się pytanie czego oczekuję od życia, czego sama bym chciała ii co będzie dla mnie najlepsze ... Niestety czas najwyższy zacząć trochę myśleć o sobie ... Dopiero się tego ucze, narazie średnio mi to wychodzi ... zawsze znajdzie się coś ważniejszego ... Ale może to i dobrze ...
Ależ mam sieczke w głowie ... wieczory sprzyjają moim ostatnim rozmyślaniom. Zaczęłam chodzić na długie spacery po ciężkim dniu, które sprzyjają regeneracji sił ... może niebawem wróce do biegania i zadbam wkońcu o moją kondycje.
Zdałam sobie sprawę że kocham jeść xD tak kocham jeść ... dlatego przydało by się coś ze sobą zrobić .... xD
by jeść ii nie czuć się jak piłka he he he ... Chyba to mój nowy sposób na walkę ze stresem ...
Dobra rozpisałam się, pomarudziłam więc czas zerknąć jeszcze do matematyki i pójście spać .....