Tak, konisko dojechało całe i zdrowe. Jak się zaklimatyzował? Nie wiem, bo byłam u niego tylko raz w tym tygodniu i to na chwilę :/ Miałam pierwsze duże zlecenie i tak trochę (bardzo) beznadziejnie sobie przekalkulowałam czas potrzebny na realizację... w rezultacie 7 dni zapierdolu dzień w dzień + jedna nocka. Wczoraj skończyliśmy o 1, ale... skończyliśmy :) I jestem trochę dumna, że się udało. I wcale się nie zniechęciłam pomimo, że wszystko mnie boli, tylko wręcz podkręciłam i teraz mam zamiar zakupić trochę sprzętu, żeby na przyszłość usprawnić sobie pracę. A Skibol na pewno mi wybaczy nieobecność. Chodzi już ze stadem, wpierdziela sianko i z tego co wiem ma się bardzo dobrze. Ale od dzisiaj już będę do niego jeździć normalnie, więc nadrobię zaległości :)
PS. A ta mina na zdjęciu to na widok kucyka :P nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział.