Jaskier na spacerze po podwórku.
nie, nie będę skarżyć, że wczoraj w środku nocy obudził mnie, bo wyniósł z mojego pokoju pędzelek, który potem obijał się na schodach, a ręce mam wręcz zjedzone. słodki jest ^^
Band of Horses - the funeral. od jakichś trzech-czterech dni powtarzany w kółko.
zaczynam się godzić ze wszystkim: świat mogę zmienić najwyżej swój, a czasu ani nie zwolnię, ani nie przyspieszę. czas zacząć żyć inaczej - zmienić to, co się da. i tu idealnie pasuje utwór Nie zmienię świata - sztywny pal azji. i na tym trzeba zakończyć. i po prostu żyć. szczęśliwie, najlepiej jak się da, robić to, co się lubi, nie przejmować się, że coś nas kopie po dupie. aller plus haut.
rysowałam sobie ostatnie dwa wieczory. zamiast konia wyszedł kuc - ale jako kuc przynajmniej jest w miarę proporcjonalny. następnym razem...
The dead leaves, they're on the lawn.
But before they died
- they had trees to hang their hope.
po obejrzeniu po raz kolejny 'kto nigdy nie żył', 'jasminum', 'the power of words' i 'krótkiego filmu o marzeniach', a także po przeczytaniu 'giaura' oraz 'oskara i pani róży'.
co się tyczy wycieczki Jaskra... nie poszedłby ktoś ze mną na jesienny spacer po parku?