Po siedmiu postanowieniach i na mnie przychodzi czas. Nie będę pisała długo o przeszłości, przyznam się po prostu, że nie potrafię się jej pozbawić. Ty wiesz, że ja czytam, to co piszesz i myślę też, że nigdy nie miałaś co do tego wątpliwości. Muszę czuć Twoja obecność, desperacko tego szukam, ale też nie żałuje, że wybrałam taką drogę. Uczciwie przyznać trzeba, że ani Twój umysł ani mój nie byłby w stanie zapomnieć o tym, co myśmy sobie nawyrabiały. Mam na myśli własne słowa to, że nie potrafię walczyć, nie potrafię utrzymywać więzi, nie potrafię nie wyczuwać teori spiskowych. Nie wiem nadal, co Ty o tym myślisz. Ale tak coś przychodzi mi do mojej niemądrej głowy, że kiedyś, choć przez chwilę naprawdę byłaś dla mnie kimś ważnym i ja taka również dla ciebie byłam.
Dzisiaj znów świeci słońce, choć jak wcześniej, jest przeraźliwie zimno.
Dlaczego odszukałam ten właśnie obraz?
Nucę 'The Kinslayer' i powtarzam: Father help me, save me a place by your side!
Ale odczuciłam to dawno temu.
Choć zadaje się znowu pytanie, dla-czego?
***
Wiwerna - nazwa mitycznego stworzenia powstała z połączenia dwóch nazw rzek. Grałam w HoMM III bardzo dawno temu. Wiwerny nie były zbytnio urodziwe, skrzydła posiadały, głowę niby wąż czy jaszczur. Miała skrzydłą. I ziała czymś dziwnym. Dlaczego ją wybrałam? Przyznam - ładna nazwa.
Visenne spotkałam na drodzę z której się nie wraca. W książkach, które zmienily moje potrzeganie fantasy.
Wiwerna i Visenna, jak to się ze sobą wiąże, zachodzisz w głowę. Zapisać to trzeba, poprzedstawiać kilka liter.
Vivrenna.