'gorzej kiedy zdradą rządzą przyjaciele wybrani demokatycznie...'

źle się dzieje w państwie moim. Moim własnym jasna rzecz, ograniczonym banieczka iluśtam centymetrów prywatnej przestrzeni - to że w PL jest nie tak nie musze pisać, bo to by zakrawalo na odkrycie Ameryki...

odczuwam na raz zintensyfikowany potrzeby zaszycia się, upicia do utraty przytomności, skoczenia z okna a także spuszczenia wszytkim tak zwanego wpierdolu. Po tygodniu nadal nie mogę zasnąć, cena za udawanie i 5 roznych wersji dla każdej podgrupy z ktora w jakiś sposób sie stykam. Moczę poduszkę i tlumaczę się nazarujtrz niewyspaniem. Silę sie na żarty, nawet na impreze poszłam, moi mili państwo.W tym wsyztkim brakuje mi bardzo osoby, ktorej moglabym powiedziec jak jest naprawde i jak bardzo mi cięzko...tak jak to sie mówi? przyjaciela, chyba tak.Jedyna osoba, ktorej mogę teoretycznie powiedziec wszystko potrzebuje tysiąckrotnie większego wsparcia niż ja, zatem coż mam czynić. Nie będę przecież kopać leżącego.

kurwa. jestem społecznym nieudacznikiem mimo usilnych prób przekonania siebie samej i wszytskich wokół ze jest zupelnie odwrotnie. trudno, przyjdzie mi umierac w samotności.