Mam dziwny rytuał- w niedzielę zawsze łapię doła... Chyba jak nigdy chcę, żeby ten dzień już się skończył i żebym obudziła się ze świadomością: Dziś wreszcie jest poniedziałek.
Powietrze ma chemiczny smak
Leczę strach oddechem z twoich ust
Zaciągam się kolejny raz
I trzymam tak w płucach zapach twój
I boję się każdego dnia
Że pęknie nam pod nogami lód
I co po drodze czeka nas
Nie chcę myśleć już.