Atmosfera znowu się zagęściła. Ostatnimi czasy zdarza się to coraz częściej, a szkoda, bo to niszczy nasze relacje. Na własnej skórze czuję jak wszyscy powoli się od siebie oddalamy...
Wiem, że już to pisałam, ale powtórzę po raz kolejny: NIENAWIDZĘ NIEDZIELI. Choćby niewiadomo jaka była pogoda, w jakim humorze bym wstała, choćbym nawet spełniła w tym dniu swoje największe marzenie to i tak w pewnym momencie niedziela staje się dla mnie najbardziej zjeb*nym dniem w tygodniu. Całkiem możliwe, że wpływ na to mają zdarzenia sprzed niespełna trzech lat, które również miały miejsce w niedzielę. Fatum?